27 paź 2014

Nowicjuszka - recenzja książki Trudi Canavan


Nowicjuszka to druga część Trylogii Czarnego Maga. Co się zmieniło u młodej Sonei? Z czym teraz zmaga się Rothen i Dannyl? Jakie nowe przygody czekają Złodziei i ludzi ze slumsów?

Gwoli przypomnienia – Soena, młoda dziewczyna ze slumsów, odkrywa swój magiczny potencjał wraz z dniem Czystki. Obawiając się śmierci z rąk magów, postanawia im uciekać, jednak gdy nie ma już zbytnio wyboru – dołącza do nich i zaczyna się prywatnie szkolić pod okiem Rothena – jej mentora i przyjaciela.

W drugiej części poznajemy Soneę już jako oficjalną nowicjuszkę w Gildii Magów, której nauka nie przychodzi łatwo. Bynajmniej nie jest to spowodowane jej niechęcią, lecz osobami trzecimi. Zarówno profesorowie jak i uczniowie są źle nastawieni na obecność osoby z niższych sfer w Gildii. Jest ona nieakceptowana przez swoją klasę, co powoduje iż uczniowie skłaniają się ku przywództwu Regina – największego wroga Sonei. Poza głupimi docinkami słownymi dochodzi również do aktów fizycznych. Powoduje to jednak odwrotny skutek, niż Regin zamierzał – z każdym jego atakiem Sonea opanowuje coraz większą kontrolę nad magią, aż w końcu staje się silniejsza. Jednak to nie jedyne zmartwienia młodej kobiety. Jeszcze przed przystąpieniem do Gildii, Sonea wraz z Cerym zobaczyła Wielkiego Mistrza uprawiającego Czarną Magię. Ciągły strach, nękanie i brak przyjaciół wśród rówieśników, powoduje, iż dziewczyna staje się samotnikiem.

Poza głównym wątkiem Soneii, w książce występują jeszcze wątki poboczne. Między innymi są to relacje Czarnego Mistrza z Administratorem Lorenem (niegdyś przyjacielskie, teraz zaburzone odkryciami Sonei) oraz obszerniejszy – wątek Dannyla. Mag wyjeżdża z Kyralii (ziemie na których znajduje się Gildia) w roli Drugiego Ambasadora w Elyne, jednak w dużej mierze jest to tylko przykrywka. Został on bowiem poproszony o prześledzenie podróży Wielkiego Mistrza sprzed dziesięciu lat.

Styl Trudi Canavan stoi nadal na wysokim poziomie. Mimo iż można znaleźć tam pewne odniesienia do Harrego Pottera (Harry vs Malfoy – Sonea vs Regin), to wszystko przedstawione jest w umiejętny sposób, tak że czytelnik nie odczuwa niechęci do podobnych wątków. Walki nowicjuszy są opisane dość dynamicznie i czyta się je z przyjemnością. Co prawda podróż Dannyla staje się z czasem dość monotonna lecz i to szybko mija, wraz z kolejnymi jego odkryciami. Styl pisania wciąga, świetnie ilustruje tą magiczną uczelnie, wręcz zaczynamy żyć wraz z postaciami. Trudi Canavan bardzo umiejętnie stopniuje emocje w książce, przez co czytelnik chce czytać coraz więcej, tekst nie staje się nudny, jednocześnie nie ujawniając wszystkich wątków na raz. Zdecydowanie książka porywa i można przy niej stracić masę czasu.

Dość istotną kwestią jest wprowadzanie. Autorka zafundowała nam przypomnienie wydarzeń z pierwszej części, więc nie jest problemem przerwa pomiędzy pierwszym a drugim tomem; nie można traktować Nowicjuszki jako odrębnego tomu, gdyż łatwo się pogubić, nie znając wydarzeń z pierwszej części.

Mnie osobiście ta książka bardzo porwała. Jest świetną kontynuacją pierwszej części i jednocześnie jest od niej o półkę wyżej. Wielowątkowość to coś co uwielbiam w książkach, dlatego ten utwór strasznie przypadł mi do gustu. Mimo iż odnosi się wrażenie, że to wszystko już było, to czyta się to wszystko jak nowość, o której nie mamy pojęcia. Polecam!

Ocena: 9/10
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive