Commandos 2: Ludzie odwagi to gra taktyczno-strategiczna, będąca
kontynuacją serii stworzonej przez Pyro Studio. Po pierwszej części sprzedanej
w niemal 2mln egzemplarzy, nastał czas na powrót do kierowania grupą
komandosów.
Ale zacznijmy od początku. W roku 1998 grupa Pyro Studio, nakładem wydawnictwa Eidos, wydała
grę Commandos: Za linią wroga, w
której to mogliśmy się wcielać w role komandosów rzuconych w wir walki podczas
II wojny światowej.. Gra od razu stała się hitem, ponieważ poza świetną
fabułą, możliwościami i grafiką, gwarantowała ona graczowi siedzenie przed
komputerem przez wiele godzin. Po trzech latach od premiery pierwszej części
nadszedł czas na kontynuacje. Producenci wiele obiecywali po drugiej odsłonie
tej kultowej gry, a apetyty graczy rosły równie szybko, co obawy o zniszczenie
serii. Jak się to skończyło?
Bardzo dobrze. A wręcz wspaniale.
Pamiętam do dziś, że podczas grania w „jedynkę”, jako 10sięcioletni chłopak,
non stop biegałem pytać się taty czy brata, o to co dalej robić. Wręcz przechodzili
ze mną tę grę. Gdy dowiedziałem się o istnieniu drugiej części ,a nie miałem
jeszcze wtedy tak szerokiego dostępu do Internetu, niemal natychmiast namówiłem
rodziców do zakupu. Patrząc z perspektywy czasu, jestem w stanie stwierdzić, że
nie patrzyłem na zbyt wiele spraw racjonalnie i nie przyglądałem się temu co
się zmieniło. Głównym powodem było to, że gra nadal trzymała wysoki poziom i
wciągała na wiele godzin.
W ostatnim czasie przeszedłem
obie gry, jedna po drugiej, i teraz mogę je z czystym sumieniem porównać.
Jeżeli chodzi o pierwszą część, to zdecydowanie na plus wypada fabuła, która
rzeczywiście toczyła się Za linią wroga;
oddawała ona klimat drugiej wojny światowej. W drugiej odsłonie jesteśmy
rzucani w bardziej odległe miejsca, których wojna również nie ominęła. Takim
sposobem znajdziemy się między innymi w Afryce, Azji, Arktyce, ale i w Europie.
Grafika pomiędzy obiema grami jest widoczna, a najważniejsze co zostało
ulepszone to możliwość zmiany kamery. W Ludzie
odwagi mamy możliwość obracania obrazem o 90 stopni, co daje nam możliwość
spojrzenia na sytuacją z każdej strony. Największym jednak udoskonaleniem
poprzednika jest walka w budynkach. Teraz nie ma obawy, że wejdziemy do
budynku, gdzie jednak były wrogie jednostki, a wręcz przeciwnie – będziemy
musieli tam wchodzić, aby móc wykonać misję.
Ale skończmy z porównywaniem, a
skupmy się na samej grze. Do kierowania zostało oddanych nam 8 komandosów
(Zielony Beret, snajper, szpieg, złodziej, Natasha, saper, kierowca, nurek) i
pies. Każdy z naszych podopiecznych ma unikalne zdolności, które jednocześnie
się uzupełniają (nie ma to jak podpinanie przez sapera min i bomb do drutu
rozłożonego przez kierowca). Każdy zapewne wybierał swoją ulubioną postać.
Przyznam się szczerze, że zawsze miałem dwóch ulubionych komandosów, mianowicie
Szpiega (za możliwość swobodnego przechadzania się w skradzionych ciuchach oraz
za magiczną strzykawkę) oraz Zielonego Bereta (bo kto tak ładnie i po cichu zabije
wroga nożem, jak nie nasz osiłek). Zadania w kolejnych dziesięciu misjach
podstawowych różnią się od siebie. Poczynając od skradzenia maszyny szyfrującej
Enigma, przez ratowanie przywódców duchowych, po rozbrajanie bomb w Paryżu, gra
oferuje nam wiele pobocznych misji jak np. ratowanie pilotów, wynoszenie
cennych artefaktów czy przebieranie alianckich więźniów w niemieckie mundury. W
każdej podstawowej misji mamy możliwość znalezienia poukrywanych fragmentów
zdjęć, które po skompletowaniu wszystkich otworzą nam furtkę do krótkich misji
bonusowych.
Gra nie wystrzegła się bugów, ale
nikt nie jest idealny. Rażące błędy, który zdecydowanie osłabiające realizm gry
to momenty w kierowaniu szpiegiem. Przykłady? Rozpętasz strzelaninę, chowasz
się za murkiem, zakładasz z powrotem
niemiecki mundur i wychodzisz zza rogu, a nawet z ubikacji, jak gdyby nigdy nic
i idziesz dalej. Mało? Kolejny przykład: ubrany w mundur wyższej rangi oficera
podchodzisz do szeregowca i rozpoczynasz z nim rozmowę. Kąt widzenia pada tak,
że dosłownie metr obok może przejść komandos i rozpętać strzelaninę, a
szeregowy (a i czasem porucznik) nawet nie mrugnie w tamtym kierunku. Z błędów
na mapach to w misji, gdy bronimy miasteczka z grupą aliantów, można łatwo
„ogłupić” Niemców. Wysyłając złodziejem mysz w pewne miejsce spowodujemy, że
grupa żołnierzy zacznie biegać po mapie. Problem tkwi w tym, że nie zwracają na
nas uwagi… Możemy przed nimi chodzić i nic, tak jakby nas tam nie było.
Pomijając te i mniej znaczące
błędy, gra wypada wspaniale. Do dziś chętnie do niej wracam (nie grałem w nią z
myślą „byle do końca, bo recenzja”) i wciąga mnie na wiele godzin. Po co grać
kolejny raz w tę samą grę? Ja tym razem skupiłem się bardziej na zbieraniu
bonusów i utrudnianiu sobie życia czyt. unikałem zabijania wrogów, tylko
starałem się ich ogłuszać i więzić.
Pomimo iż minęło już trzynaście
lat od premiery tej gry, jestem w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że przetrwała
ona próbę czasu. Fabuła, dźwięk, dobra grafika i realizm to zdecydowanie wielki
pozytyw tej produkcji. Ja ją osobiście polecam wszystkim graczom i w mojej
hierarchii znajduje ona bardzo wysokie pozycję.
Plusy:
- fabuła
- fabuła
- urozmaicone, długie misje
- świetna oprawa dźwiękowa
- wciąga na długie godziny
Minusy:
- drobne błędy
- zbyt odległe miejsca, które
mało kto kojarzy z drugą wojną światową
Ocena: 9/10