Konwój Molocha wyruszył kolejny
raz w kierunku Nowego Jorku. Trochę ulepszony, jeszcze lepiej wyglądający,
jedzie naprzeciw amerykanom, aby zmieść ich z powierzchni ziemi. Czy tym razem
żołnierze Posterunku dadzą radę go powstrzymać? Sprawdźcie sami w nowej
odsłonie gry Neuroshima: Konwój!
Świat Neuroshimy góruje u
fanatyków tematu post-apokalipsy, a Neuroshima
Hex to ich pozycja obowiązkowa. Ignacy Trzewiczek wyszedł z pomysłem
stworzenia gry dla dwóch osób, w których jedna prowadzi tytułowy Konwój (armie Molocha),
a druga broni kolejne miasta przed nacierającymi robotami.
Zacznijmy jednak od opakowania.
Znajdziemy w nim 35 kart Molocha, 35 kart Posterunku, 5 plansz miast, żetony do
oznaczania zniszczonych dzielnic oraz efektów, instrukcje. Może się wydawać, że
to nie wiele, aby stworzyć dobrą grę, jednak zapewniam Was, że wydawnictwo
Portal stanęło na wysokości zadania.
Neuroshima: Konwój to asymetryczna gra, w której gracze siadają
naprzeciw siebie i prowadzą ze sobą nieustanną walkę, jedni o zdobycie miast, a
drudzy o pozbycie się wroga. Moloch wygrywa w momencie, gdy jego armia dotrze
do Nowego Jorku i zostanie w nim po
ostatniej bitwie. Jeżeli tak się nie stanie: wygrywa Posterunek.
Wydawnictwo Portal ma w zwyczaju
stawiać na ikonki zamiast tekstu, więc nie mogło tego zabraknąć i tutaj. Przy
pierwszych kilku partiach ikony te są mało czytelne i co chwila siedzimy z
nosem w instrukcji (może na przyszłość jakieś małe karty pomocy? ;)), ale po
kilku partiach już raczej ogarniamy o co chodzi. Pierwsze odczucie? Niemożliwa
wygrana Posterunku. Odczucie po 15 rozgrywce? Ta gra jest bardzo zbalansowana.
Zasady gry wydają się być proste
na pierwszy rzut oka. Rozkładamy w odpowiedniej kolejności planszy z miastami,
a następnie każdy z graczy pobiera na początku gry 4 karty. Na początku
kolejnej rundy, gracze dobierają po dwie karty. Zaczyna Moloch, wystawiający
swoje roboty. Może to robić w dowolnym mieście, niekoniecznie w tym, w którym
toczy się akcja. Kończy swoją turę – czas na akcje Posterunku. Po wyłożeniu kart
partyzantów, Moloch może uaktywnić moduły do swych robotów. Po tym przychodzi
czas na podsumowanie bitwy – kto na koniec rundy ma więcej siły ten wygrywa i
realizuje bonus za wygraną. Niezależnie od wyniku bitwy, dzielnice miasta
uznaje się za zniszczoną i przechodzi się dalej. Konwój dotarł i przetrwał
bitwy w Nowym Jorku? Wygrywa. Nie dotarli? Posterunek świętuje.
Tak prezentuje się rozgrywka. Nie
jest to jednak tytuł dla laików. Przez cały czas trzeba być skupionym, stosować
odpowiednie strategie, blefować, przewidywać jak może zagrać przeciwnik. Gra aż
kipi negatywna interakcją, co dla mnie jest dużym plusem.
Od strony wizualnej, Neuroshima Konwój również stoi na bardzo wysokim poziomie. Pudełko w istnie post-apokaliptycznym klimacie, karty ze świetnymi rysunkami, a dodatkowo opisy do postaci – po prostu cudo. Nie można powiedzieć, że jest to gra bez klimatu. Zdecydowanie jest on wyczuwany przy każdej potyczce, Konwój idealnie łączy prostą mechanikę z świetną fabułą. Czyżby zaczynało być to normą w wydawnictwu Portal?
Przyznam szczerze, że nie jestem
fanem takiego klimatu, więc traktowałem tę grę na zasadzie „pokaż mi co
potrafisz, może Ty mnie przekonasz”. Czy tak się stało? I tak i nie. Z jednej
strony gra mnie wciągnęła, mógłbym rozgrywać partię za partią, a z drugiej –
nie wiem czy bym sięgnął po inny tytuł w takim klimacie. Niemniej jednak
polecam tę grę każdemu komu marzy się masa kombinowania, dużo interakcji,
ciągłe zmiany akcji. Gra zdecydowanie przypadnie do gustu wszystkim fanom Neuroshimy, a może i uda się jej zgarnąć
kolejne duszyczki, które będą musiały się opowiedzieć, za którąś ze stron!
Wydawca: Portal Games
Wydanie: drugie
Sugerowana cena: 59,95 zł
Ocena: 9/10
Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu Portal Games:
Nazwa: Neuroshima: Konwój
Wydawca: Portal Games
Wydanie: drugie
Rok: 2015
Sugerowana cena: 59,95 zł
Ocena: 9/10
Za przekazanie gry do recenzji dziękuję wydawnictwu Portal Games: