Bycie kowbojem – marzenie i
zabawy mojego dzieciństwa. Bo któż nie chciałby jeździć na koniu, rabować, pić
rum i wszczynać rebelie? Otóż to! Chciałabym dziś wprowadzić Was we wspaniały
świat dzikiego zachodu – oto przed Wami moje przemyślenia na temat gry Deadwood Miasto Bezprawia.
Deadwood jest planszówką wydaną przez Galaktę. W pudełku
znajdujemy:
- 1 plansza
- 45 znaczników kowboi
- 20 znaczników naboi
- 20 znaczników rumaków
- 20 listów gończych
- 4 żetony torów kolejowych
- 1 żeton szeryfa
Już na pierwszy rzut oka widać,
że gra oraz elementy zostały świetnie przemyślane i wykonane. Żetony są
solidne, posłużą przez długi, długi czas bez śladów użytkowania – plansza jest
usztywniona a instrukcja napisana w sposób zabawny i jasny. Przy pierwszym
otworzeniu opakowania byłam naprawdę mile zaskoczona jakością wykonania. Ale...
przejdźmy do rzeczy, czyli o co w tej grze tak naprawdę chodzi :)
Każdy z nas dostaje swoją pulę
kowboi – po trzy z każdego rodzaju (żółtodziób, rewolwerowiec i przywódca). Na
początku rozgrywki każdy z graczy ma trzech aktywnych rzezimieszków – po jednym
żółtodziobie, rewolwerowcu i przywódcy na swoim ranczo. Ah, nie wspomniałam o
tym, że nie jesteśmy tymi dobrymi kowbojami, acz tymi niegrzecznymi – napadanie
na sklepy, rozboje, strzelaniny i ucieczki
będą naszymi specjalnościami. Celem gry jest zapanowanie nad miastem
przed nadejściem kolei – tak kolei. Torowisko i pociągi oznaczają pieniądze! W
jaki sposób należy tego dokonać?
Każda rozgrywka zaczyna się od
rozstawienia budynków – cztery z nich są stałe (w każdej jednej grze są obecne
od samego początku) a reszta jest losowa. Każde miejsce ma swoje właściwości,
które dla ułatwienia są pokazane graficznie na każdym żetonie budynku. Budować
tory można tylko i wyłącznie poprzez udanie się do ratusza – im szybciej
ustawimy znaczniki torów i wybudujemy dworzec, tym prędzej zakończymy grę. Deadwood może się skończyć jednym z
trzech sposobów – wybudowaniem dworca, wybiciem wszystkich kowboi oraz
wykorzystaniem wszystkich listów gończych. Świetne jest to, iż każda rozgrywka
wygląda inaczej i trzeba się naprawdę wygimnastykować i oknuć, aby finalnie
zwyciężyć i przejąć władzę nad miastem.
Zdecydowanie pozytywnym aspektem
tej gry jest jej wykonanie, o którym zresztą wspominałam wyżej. Solidne, dobrze
wykonane elementy są niezaprzeczalnie plusem. Deadwood świetnie wprowadza nas w klimat, można naprawdę poczuć
smak BYCIA kowbojem. Spora doza negatywnej interakcji i taktyki sprawia, że ów
gra jest naprawdę smacznym kąskiem dla graczy.
Niestety, na samym początku gry
jest naprawdę ciężko ogarnąć funkcje poszczególnych budynków. Jest ich sporo i
pomimo tego, że każdy z nich jest opisany, grafiki często wprowadzają w błąd i
nie są do końca czytelne. Rozgrywka może być maksymalnie krótka lub długa.
Ostatnia partia, którą rozegrałam z przyjaciółmi trwała tylko 15 minut –
człowiek nie zdąży się do końca wkręcić w klimat, a tu niespodziewanie nastaje
koniec. Rozstawienie elementów, pomimo wcześniejszego
sortowania zajmuje sporo czasu – po rozegranej grze poskładanie żetonów i
upchnięcie ich do pudełka momentami graniczy z cudem! Tak wiele rzeczy w tak
małym pudełku.
Finalnie moją oceną jest 6,5/10.
Uważam, że jest to gra którą warto mieć w swojej kolekcji, jest regrywalna i
miła, choć niekiedy pozostawia niedosyt i pustkę – zwłaszcza jeżeli któryś
kowboj postanowi w ekspresowym tempie wybudować dworzec i zakończyć całą zabawę
w bardzo krótkim czasie.
Wolicie posłuchać o grze? Zapraszamy tutaj:
A może wolicie zobaczyć jak się gra? Jeżeli tak to łapcie filmik:
Autor: Karolina Krukierek
Wolicie posłuchać o grze? Zapraszamy tutaj:
A może wolicie zobaczyć jak się gra? Jeżeli tak to łapcie filmik:
Autor: Karolina Krukierek