Każdemu z nas wesołe miasteczko kojarzy się z uśmiechem i
zabawą. A co, jeśli podczas beztroskiej zabawy bliska nam osoba zniknie bez
śladu? Z taką historią przyjdzie nam się zderzyć w Dark Arcana: The Carnival, gdzie jako detektyw musimy pomóc odnaleźć mamę zrozpaczonej dziewczynki.
Po przekroczeniu bram lunaparku uderzy nas jego cukierkowy, a
jednocześnie nieco ciężki klimat. Już na początku widzimy postać w kapeluszu,
która czmycha przed nami jednocześnie utrudniając pościg. Zaczynamy zabawę typu
point and click, a rozwiązywanie kolejnych zagadek i łamigłówek, z których
zabrzańskie studio Artifex Mundi uczyniło swój znak rozpoznawczy, prowadzi nas w
głąb historii. Odkrywamy alternatywną mroczną rzeczywistość po drugiej stronie
lustra w domu strachów, a proste z pozoru śledztwo okazuje się być walką na
śmierć i życie.
Osobiście bardzo lubię grać w tzw. „indyki”. Za każdym razem
odczuwam dreszczyk emocji, bo w przypadku produkcji małych i niezależnych twórców
nigdy nie wiem czego się spodziewać. Artifex Mundi ma na koncie już sporo gier
(obecnie doliczyłam się ponad 60 tytułów), a ja do tej pory ani razu nie
trafiłam na ich pozycje – nad czym teraz bardzo ubolewam. Co mnie urzekło?
Zdecydowanie ręcznie malowane tła, płynne animacje i przede wszystkim poziom
łamigłówek, czy zagadek typu „znajdź ukryte przedmioty”. Naprawdę momentami
trzeba było nieźle się nagłówkować, by rozwiązać zagadkę, a ukryte przedmioty
były naprawdę dobrze ukryte.
Gra czerpie garściami z klasyków wśród horrorów. Mamy więc
przerażającego klauna, dom strachów pełen czaszek, nietoperzy i pajęczyn.
Wiedeńska karuzela pięknie zdobiona, którą napotykamy na początku gry w
alternatywnym świecie obsadzona jest przez mroczne i demoniczne rumaki z piekła
rodem. Krwiożercze rośliny, przerażające laleczki a nawet królik z kapelusza
przyprawiają nas o gęsią skórkę. Mamy też do pomocy słodką cyrkową małpkę która
pomaga nam zdobyć przedmioty umieszczone poza naszym zasięgiem. No i muzyka,
która oczywiście pasuje tutaj idealnie, czyli od klasycznego cyrkowego motywu
przewodniego do mrocznych i tajemniczych partii instrumentów smyczkowych.
Co również mnie zaskoczyło, ale negatywnie, to czas gry. Za
pierwszym razem grę ukończyłam w niespełna 3 godziny. Za drugim w godzinę.
Czemu przechodziłam dwa razy? Bo gra posiada system osiągnięć, a ja chciałam
zrobić „platynę” (grę przechodziłam na PlayStation 4). Ale chciałam też jeszcze
chwilę pobyć w tym świecie i klimacie jaki Dark Arcana: The Carnival oferuje. Gra
nie jest typowym samograjem jakich obecnie na rynku gamingowym jest mnóstwo.
Zmusza nas do uruchomienia szarych komórek i wytężenia wzroku, bo bez
rozwiązania zagadki nie posuniemy się dalej. Oczywiście istnieje system
podpowiedzi ale jest on czasowy i po użyciu podpowiedzi trzeba poczekać by
ponownie z niej skorzystać. Dialogi momentami były nieco sztampowe i
uproszczone. Finalnie w moim odczuciu historia okazała się dość przewidywalna, jednak w żaden sposób nie umniejszyło to przyjemności z gry.
Tytuł po raz pierwszy został wydany w 2012 roku na PC, iOs i
Androida. Natomiast 27 czerwca tego roku pojawił się na PlayStation 4 oraz
XboxOne. W PlayStation Store dostępny jest za 40 złotych a w sklepie Steam za
7,99€.
Polecam każdemu miłośnikowi przygodówek, bo Dark Arcana: The Carnival to perełka
artystyczna wśród gier, która świetnie sprawdzi się szczególnie podczas letnich
burzowych wieczorów.
Za przekazaną do recenzji grę dziękujemy wydawnictwu Artifex Mundi: