Cześć! Dziś mamy dla Was coś
innego, czego jeszcze u nas nie było. Postanowiliśmy utworzyć serie „Oczami
recenzenta”, w którym będziemy poruszać różne tematy związane z planszówkami z
perspektywy recenzenta. Zapewniamy Was, że będą też goście, którzy również
zajmują się recenzowaniem. Jeśli macie jakieś pytania albo propozycje o czym
chcielibyście poczytać to piszcie śmiało w komentarzach i na maila!
A więc jak się to zaczęło. Otóż planszówki
gościły u mnie zawsze i sprawiały mi ogromną frajdę. Wcześniej miałem okazje
pisać dla pewnego portalu miejskiego i dawało mi to sporą dawkę przyjemności,
więc pewnego dnia postanowiłem spróbować swoich sił w pisaniu recenzji. Pisałem
trochę na swoją stronę, trochę na inne portale. Stwierdziłem jednak, że jedyne
o czym chciałbym pisać to gry bez prądu i zacząłem od posiadanych tytułów,
potem trochę gier pożyczonych i tak wszystko ruszyło. Zaufało mi pierwsze
wydawnictwo, po nim kolejne i kolejne. Pierwszą współpracę nawiązaliśmy z
Egmontem, poszło łatwiej, bo wcześniej recenzowałem od nich książki na innym
portalu. Później była JAWA i Let’s Play, a potem już poszło z większymi
wydawcami. I tak strona się rozrasta z każdym miesiącem, prowadzimy współpracę
z ponad 25 wydawnictwami, w tym z kilkoma zagranicznymi. Ostatnimi czasy do
Sterty dołączyło dwóch recenzentów, którzy pomagają mi prowadzić stronę –
Dawid, który wspólnie ze mną recenzuje dla Was gry planszowe oraz Beti, która
przejęła dział gier komputerowych. Od prawie dwóch lat jest w Stercie również
Agnieszka, która zajmuje się głównie naszym Instagramem oraz rozgrywaniem z
nami tytułów.
Michał: U mnie wszystko zaczęło się w wieku kilku lat, gdy mój Tato pokazał mi szachy i warcaby. Standard niemalże. Z czasem zacząłem się interesować nieco innymi tytułami. W domu leżała Bitwa morska i Manewry morskie (taka z modelami statków i samolocików). Oczywiście był i Eurobusiness i Fortuna. Świetna gra logiczna Fokus. Z czasem doszły Gwiezdny kupiec, Labirynt śmierci i nieśmiertelny Dreszcz. Był i Komandos i piłkarskie rozgrywki w Pucharze Europy. Człowiek szukał tych planszówek dosłownie wszędzie i naprawdę cieszył się jak udało się coś zdobyć cokolwiek. Wiele zmieniła Magia i Miecz wraz z dodatkami. To był fajny czas. A później? Później nadeszła epoka komputerów i planszówki poszły w kąt na wiele wiele lat.
Kasia: Do dziś pamiętam nocne batalie w Eurobusiness i Fortunę z przyjacielem z dzieciństwa. Imieniny naszych rodziców, Sylwestry i inne okazje wszelakie. Było Commodore i Atari ale i tak to tak nie kręciło jak te gry. A później? Później były studia, nauka, praca i tzw. dorosłość. Ale ciągle czegoś brakowało…
Aż pewnego dnia (kilka lat temu) nasza Marysia chodząc na dodatkowe zajęcia z matematyki wróciła do domu z zaproszeniem na Sobotę z planszówkami. Owego dnia dzieciaki zobaczyły nowoczesne planszówki. Dziewczyny wróciły z tych zajęć z Panic Lab w kieszeni. Później łaziliśmy po jakiś spotkaniach organizowanych głównie dla rodzin z dzieciakami. I tak się w to wciągnęliśmy. Zanim obejrzeliśmy się na półce zaroiło się od pudełek z grami. Strasznie się w to wciągnęliśmy i tramy w tym nałogu i niech już tak zostanie.
Kasia: Do dziś pamiętam nocne batalie w Eurobusiness i Fortunę z przyjacielem z dzieciństwa. Imieniny naszych rodziców, Sylwestry i inne okazje wszelakie. Było Commodore i Atari ale i tak to tak nie kręciło jak te gry. A później? Później były studia, nauka, praca i tzw. dorosłość. Ale ciągle czegoś brakowało…
Aż pewnego dnia (kilka lat temu) nasza Marysia chodząc na dodatkowe zajęcia z matematyki wróciła do domu z zaproszeniem na Sobotę z planszówkami. Owego dnia dzieciaki zobaczyły nowoczesne planszówki. Dziewczyny wróciły z tych zajęć z Panic Lab w kieszeni. Później łaziliśmy po jakiś spotkaniach organizowanych głównie dla rodzin z dzieciakami. I tak się w to wciągnęliśmy. Zanim obejrzeliśmy się na półce zaroiło się od pudełek z grami. Strasznie się w to wciągnęliśmy i tramy w tym nałogu i niech już tak zostanie.