Andrzej Sapkowski swoją sagą o przygodach Wiedźmina zrobił
niebywale dobrą robotę i nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo wpłynie on na
polską popkulturę na początku XXI wieku. Dlaczego o nim wspominam? Bo to
właśnie on zawarł w swoich książkach wszelkie możliwe słowiańskie legendy,
nawiązania do ludowych podań a Wiedźmin walczył z potworami znanymi ze
słowiańskiej kultury. Pokuszę się o stwierdzenie kontrowersyjne i to na tyle,
że boje się, że Sapkowski kiedyś mnie znajdzie i skopie mi tyłek, ale…
CD Projekt RED wydając gry o przygodach Wiedźmina bardzo
mocno spopularyzowali słowiański klimat w świecie. Co więcej sprawili, że
poniekąd zgłębianie tego tematu stało się modne a gracze chcieli więcej i
więcej. Oczywiście swoją cegiełkę do popularyzacji tego tematu dołożyły komiksy
takie jak „Łauma” czy „Kościsko”
I bardzo podoba mi się jak do tego podeszła ekipa Artifex
Mundi i The House of Fables. Eventide: Slavic Fable to pozycja, która czerpie
pełnymi garściami ze słowiańskich opowieści mieszając to z mnóstwem zagadek i
łamigłówek.
Główna bohaterka (dlaczego u Artifex Mundi to zawsze są
kobiety?) jest słynnym botanikiem. Na początku gry nawet mamy możliwość
podejrzenia jej artykułu na stronie tytułowej czasopisma, którego okładka jest
łudząco podobna do National Geographic (taki mały easter egg). Na prośbę babci
przyjeżdża do słowiańskiego skansenu. Babcia, która jest kustoszką skansenu
zostaje jednak porwana przez Borutę a my oprócz uratowania babci mamy do znalezienia
i ocalenia niezwykle rzadki Kwiat Paproci, który rośnie pośrodku leśnego
labiryntu.Na swej drodze spotykamy przyjazne stworzenia jak np. bardzo pomocny
Leszy. Wszystkie stworzenia zamieszkujące skansen bardzo cenią naszą babcię. Baba,
bowiem bardzo o nich dbała a niestety Boruta zrobi wszystko by unicestwić
wszystkie istoty zamieszkujące muzeum.
Już po tym wstępie miłośnik mitologii słowiańskiej powinien
czuć się jak w domu. Boruta to diabeł zamieszkujący podziemia zamku w Łęczycy –
polecam odwiedzić to miejsce. Legendę Kwiatu Paproci zna chyba każdy. Tak o to
wchodzimy w świat pełen mitycznych stworzeń i jak zwykle fabułę do przodu popychamy
dzięki rozwiązywaniu zagadek typowych dla gatunku HOPA. W łamigłówkach aż roi
się od słowiańskich symboli (kolorowe koguciki, słowiańskie runy, Perun). Niestety
część była dla mnie mało intuicyjna, co trochę przeszkadzało, ale na szczęście
gra ma system podpowiedzi.
Przemierzając kolejne plansze mamy okazję zbierać znajdźki. Szczególnie podobało mi się zbieranie ukrytych kart,
które po rozwinięciu ich w menu gry opisywały stworzenia przez nas spotykane. Znajdujemy też małe kwiaty jednak nie wiem w
jakim celu – być może tylko dla osiągnięcia „światowej klasy botanik”.
Po przejściu gry możemy odblokować misję dodatkową, która
jest retrospekcją wspomnień naszej bohaterki z dzieciństwa. Dodatek jest krótki,
ale równie dobry jak cała gra.
Kiedy dwa polskie studia łączą siły by stworzyć grę na
kanwie słowiańskich legend to musi wyjść z tego coś wyśmienitego. The House of
Fables oraz Artifex Mundi stworzyły HOPA na bardzo wysokim poziomie. Ręcznie
malowane tła, delikatna i spokojna muzyka a to wszystko okraszone niebanalną i
pełną zwrotów akcji fabułą – to musiało się udać.
Eventide: Slavic Fable po raz pierwszy ukazała się na rynku
19 listopada 2015 roku. Od 25 kwietnia 2017 roku dostępna jest na konsolach
(PS4 i XboxOne). Za około 40 złotych dostajemy ponad trzy godziny (na poziomie
eksperta) bardzo dobrej i wciągającej rozrywki, która rozrusza trochę nasze
szare komórki a do tego dopieści nasze zmysły niebanalną oprawą graficzną i
dźwiękową.