Komiksy były nieodzowną częścią dzieciństwa zarówno
mojego jak i wielu moich znajomych. Mam wrażenie, że moje pokolenie uczyło się
sztuki dyskusji poprzez omawianie nowości pojawiających się w komiksie o znanym
wszystkim dzieciom Kaczorze Donaldzie. Na samą, więc myśl o powrocie niejako do
czasów dzieciństwa ucieszyłam się z możliwości ponownego zatopienia się w świat
historii obrazkowej. W momencie sprecyzowania, iż jest to komiks paragrafowy, w
którym niejako sama tworzę historię bohatera, obudził się we mnie wrodzony mól
książkowy - żywo przeżywający losy głównej postaci w każdej kolejnej lekturze,
po którą sięgam. Kierowana, więc ciekawością zabrałam się do czytania.
W komiksie Wilkołak wcielamy się w młodego
Eorasa, ucznia doświadczonego i wiekowego maga Tedokreda. Co Eoras ma wspólnego
z Wilkołakiem? Na początku nic. Przechodzimy gładko przez wstęp, który
wprowadza nas w atmosferę lekkiej tajemniczości. Mistrz i uczeń pracują już
dość długo, niestety okazuje się, że młodzieniec nie będzie miał okazji położyć
się zbyt wcześnie - musi wyruszyć w las w poszukiwaniu liści mandragory
koniecznych do ukończenia maści przez Tedokreda. Eoras mimo obaw wychodzi poza
granice miasteczka Białybór, by pomóc swojemu opiekunowi. Strach ucznia był uzasadniony, pomiędzy
drzewami czycha wilkołak. Chłopak wychodzi z opresji cało, ale niestety nie
udało mu się uniknąć zadrapnięcia przez potwora. W tym momencie zaczyna się
gra. Od tej chwili zaczynamy decydować o losach naszego adepta magii, który
stał się także tytułowym wilkołakiem. Czeka na Nas wiele niebezpieczeństw. W
mieście aż roi się od łowców, którzy za cel mają jedynie twoją śmierć. Jednocześnie nie możemz być
pewni, że wilkołaki to jedyna nieludzka rasa w miasteczku. Kto wie czy to Nasi
sprzymierzeńcy?
„Na start”
otrzymujemy pakiet cech, które umieszczamy na naszej karcie boharera
znajdującej się na końcu komiksu. Jest to między innymi ilośc puntków życia czy
siła i wytrzymałość. Zaraz po
przeczytaniu wstępu napotykamy ogólne reguły gry, które szybko tłumaczą nam jak
posługiwać się naszą kartą bohatera, oraz zapowiedź co jeszcze ukrywa się na
ostatnich stronach. Znajdujemy tam także „obietnicę”, że w dalszej części
historii czeka na nas więcej wskazówek. Informacja szybko okazuje się
prawdziwa. Na kolejnych etapach rozgrywki dowiemy się na przykład jak walczyć
czy zmieniać się w wilkołaka. Na tylnej okładce umieszczona jest obrazkowa
instrukcja postępowania w grze. Każda podjęta przez nas decyzja czy wybrana
droga oznaczona jest numerem kadru, do którego musimy się udać, by kontynuować
swoją przygodę.
Wspomniana karta
bohatera pomaga nam się połapać w grze. To nie tylko miejsce, gdzie zaznaczałam
swoje punkty doświadczenia i prowadziłam swojego rodzaju kartę rozwoju postaci.
To także podręczna kartka, na której odnotowywałam numery ważnych kadrów do
których warto wrócić. Określiłabym ją słowem „zgrabna”. Znajduje się na niej
miejsce na najważniejsze informacje, jednocześnie nie sprawia wrażenia
przepchanej treścią. Zresztą to samo można powiedzieć o karcie rozwoju
umiejętności.
Bardzo spodobało mi się to, że obie te rzeczy można wydrukować na
stronie wydawnictwa i wykorzystać do kolejnych rozgrywek. Pozostając w tematyce
wykonania graficznego komiksu to z początku wydawał mi się za ciemny, ale
przechodząc w dalsze etapy gry stwierdzałam, że ten mrok panujący na kadrach
jest konieczny dla utrzymania tajemniczej atmosfery. Gdy już pozbyłam się
swoich obaw i przejrzałam komiks jeszcze raz po zakończeniu swojej hisorii pomyślałam,
że całość idelanie się zgrywa choć czasami niestety miałam problem z
zobaczeniem niektórych numerów kadrów (do których należało przejść).
Jeśli myślicie, że
taki komiks to jednorazówka to jesteście w błędzie. Rozgrywałam grę 4 razy.
Ukończyłam jedną. Podczas pozostałych trzech zginęłam, za każdym razem w inny
sposób. Obawiałam się, że jeśli nie usiądę do komiksu i nie skończę go w ciągu
jednej rozgrywki to mnie znudzi. W życiu. Czasami czytałam nieprzerwanie przez
dłuższy czas, ale sporadycznie była to kwestia podjęcia dwóch decyzji i
odłożenia gry na kolejne pare godzin. Akcja mnie nie znudziła, za każdym razem
chciałam wrócić do rozgrywki.
Wilkołak
okazał się dla mnie idealnym przerywnikiem od codzinnych obowiązków. Sądzę, że
spokojnie odnalazłby się w tym komiksie młodszy gracz. Zasady proste, historia
ciekawa, czego więcej wymagać od komiksu, który stał się grą?
Nie będziemy owych komiksów oceniać w tabelce, gdyż nie jest to typowa gra planszowa. Nasza ocena końcowa to: 4,75/6
Autor: Ola J.
Nie będziemy owych komiksów oceniać w tabelce, gdyż nie jest to typowa gra planszowa. Nasza ocena końcowa to: 4,75/6
Autor: Ola J.