5 gru 2017

Podróż przez Antyczną Grecję - Recenzja gry Endless Fables: The Minotaur’s Curse

Sunward Games i Artifex Mundi robią dobre przygodówki z gatunku HOPA i tego nikt nie śmie w mojej obecności podważać. Jak ta Węgiersko-Polska współpraca wyszła tym razem? Przeczytajcie.

Wyobraźcie sobie, że członkowie tajemniczej grupy pewnego dnia planują przywrócić do żywych wszystkie postacie z legend jakie znamy a do tego mają narzędzia które im to umożliwią. Byłoby zapewne ciekawie. W grze Endless Fables: Klątwa Minotaura takie właśnie tajemnicze bractwo planuje przywrócić do życia Minotaura.

Nasza bohaterka Pamella na całe szczęście jest w pobliżu. Miłośniczka greckiej mitologii okazuje się być potomkinią Ariadny (dociekliwych odsyłam do googla). Ruszamy więc na spotkanie przygodzie a naszym celem jest nie dopuścić do ożywienia Minotaura. Schemat znany we wszystkich produkcjach tego gatunku.

Nawiązanie do nici Ariadny pozwoliło jednak twórcom na wprowadzenie ciekawego narzędzia do rozgrywki. Pamella bowiem może tej nici używać i korzystać z jej magicznych mocy. Nić bowiem pozwala nam na stopienie złota, ożywienie zamienionych w skałę mieszkańców czy rozbijać iluzję.

Na swojej drodze spotykamy znane wszystkim postacie takie jak Hefajstos czy Meduza a w dodatkowym rozdziale, który odblokujemy po przejściu gry będziemy musieli uratować Pegaza.Otoczenie, w którym się poruszamy przepełnione jest mniejszymi lub większymi nawiązaniami do mitologii greckiej i w tej całej greckiej otoczce pojawiały się elementy które wyglądały jakby zostały umieszczone w grze przez przypadek, bo tak bardzo nie pasowały do reszty.

Zagadki są typowe dla „hopek” i raczej nie należy spodziewać się tu czegoś innowacyjnego, ale to mi w zupełności nie przeszkadzało.

Przeszkadzało mi natomiast, że momentami przejście jednej planszy było tak zagmatwane, że gubiłam wątek fabularny. Było też mnóstwo znajdziek (kwiaty, motylki, kwiaty i jeszcze jakieś motylki) które tak naprawdę poza rozpraszaniem mojej uwagi (zawsze chce mieć wszystkie) niczego nie wnosiły do gry.

Nie podobało mi się również samo zakończenie gry. Lekkie rozkojarzenie mogłoby spowodować, że w ogóle bym go nie zauważyła, bo było tak krótkie i nieciekawe, że naprawdę się zdziwiłam, gdy zobaczyłam napisy końcowe.

Oczywiście w warstwie wizualnej gra wygląda dobrze (Artifex Mundi chyba innych gier nie wydaje) jednak Węgrom daleko do naszych produkcji pod tym względem.

Gra swój debiut miała w zeszłym roku i na Steamie można ją zakupić za 35,99 zł. W świecie przygodówek jednak w mojej ocenie Endless Fables: The Minotaur’s Curse wypada przeciętnie.

Za grę dziękuję Artifex Mundi

Beti
Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive