W nasze ręce wpadł prototyp gry Penny Dreadfun: Duchy, Demony, Dickensy,
który już w zasadzie został ufundowany na platformie wspieram.to, ale Wy macie
możliwość zdobycia go jeszcze w atrakcyjnej cenie w trwającej kampanii. Czy
warto w ogóle brać pod uwagę ten tytuł?
Humor w grach to dobra sprawa,
szczególnie jeżeli potrafi bawić wiele osób o różnych poglądach. Penny Dreadfun: Duchy, Demony, Dickensy
to tytuł,który takim humorem wręcz ocieka. Trzeba mieć na uwadze, że jest to
gra narracyjna, więc wręcz „wymusza” się czytanie kart na głos, bo bez tego
można bardzo wiele stracić.
O co w niej właściwie chodzi? O
uratowanie biednej, bezbronnej królowej Wiktorii. No właśnie czy na pewno? Otóż
okazuje się, że może królowa nie jest do końca biedna i bezbronna, gdyż
uciekając z pałacu zabrała ze sobą miecz, topory i noże do rzucania. Otóż cała
historia może być całkiem inna niż się będzie Wam wydawać. Więc zacznijmy
jeszcze raz. W grze chodzi o odnalezienie królowej Wiktorii i sprowadzenie jej
z powrotem do pałacu. Gracze wcielają się w postać i wyruszają na poszukiwania.
Do wyboru mamy kilka postaci w tym np. Kubę Rozpruwacza czy Oscara Wilda, a w
trakcie gry możemy spotkać wiele różnych postaci, które będą nam pomagać w tych
zmaganiach, jak np. Anna Karenina czy Oliver Twist.
Gra swoją mechaniką przypomina
Talisman, ale ale ale! Nie przestawajcie jeszcze czytać! Ok, w grze poruszamy
się po obrzeżach poprzez rzucanie kostką, a wchodząc na pola dociągamy karty,
dzięki którym dzieją się różne rzeczy – rosną nam statystyki, jesteśmy
atakowani, dostajemy questy czy zdobywamy przedmioty. Naszym celem jest dostać
się z Londynu do Podziemi, a następnie do Piekła, by potem stamtąd wyjść. Nie
jest to jednak takie proste, gdyż wszyscy gracze mogą po drodze chcieć odbić nam
królową, by to na nich spłynęła chwała.
Nie chcemy Wam opisywać dokładnie
samej rozgrywki, bo po długiej korespondencji z wydawcami dostaliśmy
informację, że kilka rzeczy może się jeszcze zmienić i że gra jest jeszcze
dopracowywana. Ocenimy Wam jednak to, co dostaliśmy, i w takiej formie, w
jakiej mieliśmy okazję testować.
Jak już napisaliśmy – gra ocieka
humorem i to jest jej największy atut. Opisy kart są bardzo komiczne, trafiają
w wiele gust i bardzo przyjemnie się je czyta. Jedyny ich minus to fakt, że z
każdą kartą rozgrywka się wydłuża. U nas partia czteroosobowa trwała około 4
godzin, w mniejszym gronie szło szybciej. Dzięki narracyjności kart nie odczuwa
się efektu czekania na swoją turę, co też jest bardzo dobre.
Oczywiście gra to w bardzo dużej
mierze losowość – rzucamy kostką, przemieszczamy się po polach, z których
dociągamy karty. W walkach możemy często wybrać, na którą wartość przyjdzie nam
się zmierzyć. Nie mamy też zbyt dużej decyzyjności przy rozwijaniu postaci.
Jednak dla nas gra i tak jest warta uwagi, bo wyjątkowo w tym tytule nam nie
przeszkadzała taka sytuacja. Raczej każdy z graczy nie mógł się doczekać, aż
będzie mógł pociągnąć i przeczytać kartę.
Czy polecamy ten tytuł? Jak dla
nas jest to kopalnia śmiechu, która spełnia swoją funkcję – daję radość i
rozrywkę. Nam się bardzo podobało i chętnie siadamy do niej mimo długiej
rozgrywki. Jeśli nie przeszkadza Wam losowość, to musicie tę grę nabyć. Jeśli
jednak nie lubicie rzucania kostką, to może i tak warto nabyć ten tytuł dla
warstwy fabularnej? Decyzja należy do Was, ale Penny Dreadfun: Duchy, Demony, Dickensy to mega klimatyczna gra!
Grę możecie wesprzeć do 11 kwietnia tutaj: WESPRZYJ