Niby już wszystko było. Niby już to widzieliśmy. No bo co jeszcze można wymyślić w grze HOPA (Hidden Puzzle Object Adventures). A no można i Artifex Mundi po raz kolejny zaskakuje.
Enigmatis 3: Cień Karkhali jest kontynuacją serii, w której dwójka bohaterów stara się schwytać złego, demonicznego wręcz Pastora. Gra zaczyna się jak u Hitchcocka – najpierw jest „trzęsienie ziemi”, a potem już tylko podtrzymujemy napięcie. Nasza Pani Detektyw od razu zostaje rzucona w wir wydarzeń i dopiero po dłuższej chwili staje się dla nas jasne, dlaczego znaleźliśmy się tam, gdzie się znaleźliśmy. Stopniowo odkrywamy wielką tajemnicę przemierzając 43 plansze a pozornie prosta historia o walce dobra ze złem zostaje tak zagmatwana, że w pewnym momencie gry sami już nie wiemy, komu możemy ufać.
Powiewem świeżości jest konieczność zbierania dowodów przeciwko Pastorowi. Napotykane po drodze przedmioty z czasem okazują się tworzyć ciąg dowodów, który ukazuje nam, niczym w kryminale, motyw i sposób działania złoczyńcy. Wszystko to zaprezentowane w podręcznym notesie naszej bohaterki stanowi ciekawy dodatek.
Standardowo już, fabułę gry pchamy do przodu poprzez rozwiązywanie zagadek, plansz z ukrytymi obiektami i wszelkiej maści łamigłówkami. Ja jak zwykle wybrałam grę na poziomie „ekspert” i bardzo szybko tego pożałowałam. Ukryte obiekty były bardzo dobrze ukryte a ich odkrywanie wiązało się z wykonaniem ciągu interakcji na planszy. Łamigłówki również do łatwych nie należą i jeżeli ktoś nie ma wprawy w grach HOPA, to zdecydowanie nie jest to poziom dla niego.
Same łamigłówki niby korzystały ze starych schematów (poukładaj, dopasuj, przesuń), ale były tak skonstruowane, że kompletnie nie dało się tego odczuć. Ponadto, plansze z ukrytymi obiektami, łamigłówki i fabularne cut scenki były idealnie wyważone.
Główna akcja gry toczy się w cudownych górach Karakorum i rozgrywka na każdym kroku wypełniona jest motywami charakterystycznymi dla tego łańcucha na granicy Indii, Chin i Pakistanu. Delikatna muzyka, wystroje wnętrz, świątynia gdzieś na szczycie czy obóz ekspedycji naukowej są jak żywcem wzięte z wioski pod Gaszerbrumem czy Broad Peak. Po prostu uczta dla zmysłów. Bardzo płynna grafika, żywe i głęboko nasycone kolory oraz dynamiczne cut scenki to zdecydowanie wielki plus tej odsłony.
Ciekawostką są detale, które ewidentnie są „puszczeniem oka” w stronę graczy takie jak: brelok do kluczy z logo Artifex Mundi czy Tablet marki „Artifex”. Niezły szok wywołało też zdjęcie znalezione w portfelu jednego z zamordowanych naukowców, ponieważ było… zdjęciem! Takim prawdziwym zdjęciem mocno wyróżniającym się na tle reszty grafiki.
Gdy przejdziemy główną linię fabularną, Artifex Mundi daje nam możliwość zagrania w dodatkowy rozdział „Krew na śniegu”, który jest prequellem głównej historii. Całość razem z dodatkowym rozdziałem zajęła mi około 7 godzin i był to bardzo przyjemnie spędzony czas. Gra ani przez moment nie pozwoliła mi się nudzić.
W moim odczuciu zabrzańskie studio po raz kolejny pokazało, że są liderem wśród twórców i producentów HOPA. Ich własne autorskie produkcje są nieporównywalnie ciekawsze i lepiej skonstruowane od dzieł innych mniej znanych twórców, którzy wydają gry za pośrednictwem Artifexu.
Tytuł pierwotnie debiutował w lipcu 2016 roku na PC i urządzeniach mobilnych, a 6 kwietnia bieżącego roku pojawi się także w edycji na konsole PlayStation 4 i Xbox One i to właśnie na PS4 miałam przyjemność zagrać w Enigmatis 3: Cień Karkhali.
Beti.
5 kwi 2018
Home »
akcja
,
artifex
,
artifex mundi
,
Beti
,
Cień Karahali
,
enigmatis
,
enigmatis 3
,
Enigmatis 3: The Shadow of Karkhala
,
gry
,
Gry komputerowe
,
hopa
,
łamigłówki
,
przygodówka
,
w wolnej chwili
,
zagadki
» Między szczytami Karakorum – Recenzja gry Enigmatis 3: The Shadow of Karkhala