Michał Oracz w światku gier planszowych to postać już kultowa i nie trzeba go raczej
nikomu przedstawiać. Twórca gier takich jak Neuroshima
Hex czy Cry Havoc wyszedł
ostatnio do graczy ze swoją najnowszą propozycją. Tym razem na warsztat wziął
swój stary tytuł i przerobił go na skierowany do bardziej ukierunkowanych
odbiorców. Zostańcie z nami do końca artykułu, a dowiecie się, czy Monolith Arena wydawnictwa Portal to
tylko odgrzewanie kotleta?
Monolith Arena wydawnictwa Portal to
gra taktyczna, której tematem są walki na arenie pomiędzy Czempionami różnych
frakcji. Przeznaczona jest dla 2-4 graczy w wieku 10+, a rozgrywka zajmuje
około 30-45 minut. W grze będziemy kolejno dokładać na planszę żetony swojej
armii do czasu, aż nie zostanie wywołana bitwa. Jej celem, jak również i całej
gry, jest zniszczenie Sztandaru drugiego gracza. Wygra ten, który sprowadzi
liczbę punktów Wytrzymałości Sztandaru przeciwnika do zera.
Jak prezentuje się Monolith Arena?
Zaiste dostojnie. W dużym pudełku, oprócz instrukcji i planszy gry, znajdziemy
całą masę żetonów, planszetki graczy oraz plastikowe podstawki — elementy
Monolitów. Na „całą masę” żetonów składają się znaczniki inicjatywy, sojuszy
czy też wytrzymałości. Najważniejszymi jednak są cztery komplety po 35 Żetonów Frakcji
i to nimi głównie będziemy się posługiwać podczas gry. Monolith Arena osadzona jest w świecie fantasy, stąd też armie oraz
wszystkie ilustracje przedstawiają różne orki, elfy, krasnoludy czy też mroczne
demony. Grafiki są świetne i bardzo klimatyczne. Nam bardzo przypadły do gustu
planszetki graczy, które są podobnie wykończone jak te w Artefaktach Obcych — lekko chropowate oraz miejscami gładkie.
Szkoda tylko, że elementy monolitów nie zostały spersonalizowane dla poszczególnych
frakcji. Zamiast tego są one neutralne i lekko odstające od kolorystyki armii.
Ot mały szczegół, ale nadałby grze jeszcze więcej klimatu.
Rozgrywka w Monolith Arena składa się
z serii tur. Gracze wykonują je kolejno po sobie, a w trakcie swojego ruchu
mają do wykonania kilka akcji. Pierwszą jest dobieranie do trzech żetonów Armii
ze swojej puli i odkrycie ich. Następnie jeden z nich trzeba odrzucić, a z
pozostałymi dwoma należy zdecydować, czy się chce się je zagrać na planszę,
zostawić na później, bądź też również odrzucić. Ważną zasadą jest, że przez
całą rozgrywkę nie można posiadać więcej niż trzy odkryte żetony. Co więcej,
zamiast dokładać żetony na planszę możemy rozwinąć swój Monolit. Składa się on
z trzech żetonów — Sztandaru oraz dwóch własnego wyboru. Gra toczy się w ten
sposób, aż któremuś z przeciwników nie skończą się zakryte kafelki lub gdy
wcześniej jego sztandar nie zostanie pozbawiony punktów życia. Rozgrywana jest
wtedy Ostateczna Bitwa, której wynik może jeszcze wiele zmienić.
Tak w zarysie wygląda partia gry w Monolith Arena. Dodatkowo musicie wiedzieć, że w każdej Armii dostępne są trzy rodzaje zagrywanych żetonów — Czempionów, Run oraz Rozkazów. Dwa pierwsze zagrywane są na planszę i to nimi kierujemy podczas Bitew. Żetony Rozkazów po wykorzystaniu właściwości — odrzucamy. Każdy Czempion ma swoją inicjatywę, która decyduje o kolejności wykonywania ataku podczas Bitwy. Nie będziemy się rozpisywać o właściwościach każdej armii, więc powiemy tylko, że wszystkie jednostki mogą atakować wręcz, z dystansu lub są żywą tarczą. Specjalne właściwości to smaczki Monolith Areny.
Największy plus gry, jaki chcemy wam zaprezentować w pierwszej kolejności, to
proste zasady i mechanika. Bo co trudnego jest w dokładaniu kafelków na planszę
i w zapamiętaniu, że nie mogę ich dobrać więcej niż 3 sztuki? Schody zaczynają się
przy odpowiednim ich wyłożeniu na planszę, tak aby wyrządzić wrogowi jak najwięcej szkód. Monolith Arena polega na strategicznym planowaniu położenia swojego
wojska i wykorzystywaniu jego specjalnych zdolności.
Pytaliśmy we wstępie, czy Monolith Arena to odgrzewanie starego kotleta? Owszem. Mechanicznie gra nie różni się praktycznie niczym od Neuroshimy Hex, tak dobrze znanej wśród fanów gier planszowych. Nowością jest tutaj tylko mechanizm Monolitów, które dobrze zagrane dają potężną przewagę lub mogą uratować nas przed przegraną. Po co więc taki zabieg? Czy Michałowi Oraczowi skończyły się nowe pomysły? Na to pytanie nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć. Natomiast sądzimy, że jest to dobry chwyt marketingowy — sprzedać coś, co w Polsce przyjęło się bardzo dobrze — w nowej odsłonie na całym świecie. A poza tym — moda na retro jest przecież "w modzie".
Wróćmy jednak do naszych wrażeń z rozgrywki. W Monolith Arena polecamy grać w dwie osoby. Jest to tytuł typowo
szachowy. Owszem, spodobał nam się wariant drużynowy, jednak satysfakcja z samotnej
wygranej jest większa. Tym bardziej, gdy wygrywamy po pięknym combo z ułożonych
Czempionów. Polecamy wam zagrać w Monolith
Arenę, jeśli lubicie główkować nad swoimi ruchami jak przy dobrej partii
szachów. Dobre jest to, że podstawowe zasady są na tyle przystępne, iż można je
wytłumaczyć w kilka chwil i tak naprawdę urozmaicamy je odpowiednimi
właściwościami Frakcji. Te też są odpowiednio zbalansowane
— nie ma sytuacji, że tylko Frakcja A może pokonać Frakcję B. Trafnie
wykombinowane ruchy to droga do zwycięstwa. Przeszkadzało nam tylko to, że gdy
zdarzy się kilka złych dociągnięć z rzędu, to nasz przeciwnik może się szybko
rozwinąć.
Monolith Arenę polecamy fanom Neuroshimy Hex, chociażby dla samego
zagrania i wypróbowania mechaniki Monolitów. Osobom, które nie znają starszej
siostry Areny i dopiero poznają świat
gier planszowych, chcemy powiedzieć tylko jedną rzecz. Warto zagrać w ten tytuł
ze względu na możliwość strategicznego myślenia, proste zasady i dużą
regrywalność — po przegranej partii będziecie mieli ochotę na natychmiastowy
rewanż!
4,8/6
Nazwa: Monolith Arena
Wydawnictwo: Portal Games
Rok: 2018
Rok: 2018
Sugerowana cena: 120zł
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przesłanie egzemplarza recenzenckiego