30 lip 2019

Zachowaj powagę i wygraj! - recenzja gry Nie śmiej się!

Kto z was nie lubi starych, poczciwych kalamburów? Ileż radochy i zabawy daje długa rozgrywka w dobranym towarzystwie. Jednak zwyczajne kalambury ewidentnie znudziły się wydawnictwu Alexander. Dziś chcemy przedstawić wam jedną z ich gier, w której będziecie musieli zachowywać powagę, by wygrać.

Nie śmiej się! to towarzyska gra planszowa dla 3-12 graczy w wieku 8+. Celem gry jest jak najpóźniejsze dotarcie do ostatniego pola z uśmiechem na planszy. Jednak ruch waszych pionków zależy od tego, jak łatwo dajecie się rozśmieszyć przeciwnikowi. Pokazujący muszą uruchomić swoją wyobraźnię, aby w niekonwencjonalny sposób przedstawić hasło i rozśmieszyć współgraczy.

O grach wydawnictwa Alexander można mówić wiele, ale ich głównym plusem jest to, że wykonanie wszystkich stoi na tym samym poziomie. Nie jest ono może wybitne, ale przynajmniej jednakowe i to je odróżnia w gąszczu innych gier planszowych. Nie inaczej jest w przypadku Nie śmiej się! W pudełku, otwieranym jak pizza, znajdziemy sporo ciekawych elementów. Od instrukcji zaczynając, przez planszę do gry, kostki, pionki, klepsydrę i karty haseł, a na nosie klauna kończąc. Tak! Do każdego egzemplarza dodawany jest kolorowy nos klauna, który jest ważnym elementem podczas rozgrywki. Całość wykonania jest przyzwoita — plansze są grubsze, lecz karty trochę łamliwe.

W grze Nie śmiej się! mamy dwa warianty rozgrywki. Celem pierwszego jest jak najpóźniejsze dotarcie do ostatniego pola na planszy, a w drugim jak najszybsze. Opiszemy po krótce oba. W pierwszym z nich, zaczynający zawodnik odkrywa kartę z hasłami, odczytuje wszystkie, a następnie przez rzut kością losuje te, które będzie prezentował. Ale uwaga! Na kości jest pole NOS, które po wylosowaniu oznacza, że gracz będzie musiał założyć nos klauna do pokazywania. Jako że zgadywane hasło jest widoczne dla pozostałych, to osoba pokazująca musi nie tyle dosłownie je pokazać, co zrobić to jak najśmieszniej. I tutaj ogranicza was jedynie wasza wyobraźnia. Możecie wydawać dziwne dźwięki, śpiewać, rapować, skakać, śmiesznie pozować czy gestykulować. Nie wolno wam jedynie łaskotać przeciwników. Jeśli udało wam się rozśmieszyć chociaż jedną osobę w wyznaczonym czasie, to przesuwacie pionek tej osoby o jedno pole ku przegranej. Jeśli nie udało wam się nikogo rozbawić— to wasz pionek przesuwa się w dół.

Drugi wariant gry to typowe kalambury — gracz pokazujący wybiera hasło i stara się w wyznaczonym czasie je zaprezentować. Jeśli dokona tego, to zarówno on, jak i osoba, która poprawnie odgadła, przesuwają swój pionek ku zwycięskiemu polu. Jednak wydawnictwo Alexander postarało się, żeby nie było zbyt prosto. Bo jak tu szybko pokazać zepsutą pralkę, dziadka na skuterku albo kurę znoszącą jajko?

Nie śmej się! wydawnictwa Alexander to gra imprezowa, w której co chwila wybuchają salwy śmiechu. Zapewnia dobrą zabawę, a kupa śmiechów, chichów i heheszków jest gwarantowana! Dodatkowa nutka rywalizacji doda tylko smaczku na waszej parapetówce. Nikt raczej nie chciałby przegrać jako pierwszy, więc będzie się przykładał do prezentacji, aby rozśmieszyć całe grono znajomych.

Znudziły się wam zwykłe kalambury? Szukacie prostej gry imprezowej, która ożywi waszą domówkę? Nie śmiej się! to może być tytuł, który wam się spodoba. Proste zasady, rywalizacja, śmieszne hasła w połączeniu ze zgraną ekipą przyjaciół to sposób na udaną imprezę przy grze Nie śmiej się!


 
 Nazwa: Nie śmiej się!
Wydawnictwo: Alexander
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 35zł
Dziękujemy wydawnictwu Alexander za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
Alexander

Share:

28 lip 2019

Odkrywaj i osiedlaj! - recenzja gry Laguna

Gry, w których musimy zasiedlić i eksplorować ląd,w dużej mierze kojarzą się z trudnymi tytułami. Z tym tematem zmierzył się również Reiner Knizia, w ostatnich latach kojarzony z prostymi, rodzinnymi grami, które jednak mają w sobie to coś. Sprawdźmy zatem, jak wypada Laguna, która w Polsce została wydana przez Funiverse.

Laguna to prosta gra rodzinna dla 2 – 4 graczy w wieku powyżej 8. roku życia. Sama partia to około 40 minut zabawy. W kolorowym pudle znajdziemy masę ciekawych rzeczy: dużą planszę, 32 drewniane znaczniki dóbr, 20 osad w 4 kolorach, 90 żetonów osadników w 4 kolorach, notes punktacji i instrukcję.

Warto wspomnieć, że tutaj za ilustrację odpowiada nasz rodak – Tomasz Larek, o którym już wspominaliśmy przy recenzji Chytrogrodu. Ilustracje w Lagunie zdecydowanie przyciągają wzrok i zachęcają do grania. Wykonanie elementów też jest bardzo dobre – plansza jest gruba, tak samo jak żetony. Osady to śliczne domki, które wpasowują się w tematykę gry. Duży plus za wykonanie!

Zasady gry są proste i szybkie do ogarnięcia. Choć instrukcja, naszym zdaniem, mogłaby być lepsza, to po zagłębieniu się i zrobieniu kilku ruchów wszystko staje się jasne. Przygotowanie gry jest szybkie – każdy bierze żetony w swoim kolorze, zasoby wrzucamy do woreczka płóciennego, a następnie losowo rozkładamy we wskazanych miejscach na planszy.

Rozgrywka dzieli się na dwie fazy, a na koniec każdej z nich będziemy punktować. Pierwszą z nich jest Faza Eksploracji, w której będziemy odkrywać dane wyspy. Pierwszy gracz kładzie swój żeton osadnika na polu morza (łodzią do góry) i to samo robią kolejni. Każdy kolejny żeton (lub wioskę), który będziemy chcieli dołożyć na wyspę, będzie musiał sąsiadować z naszym żetonem już znajdującym się na planszy – jedynie na polach morza możemy umieszczać nie połączone ze sobą żetony. Jeżeli ustawimy swojego osadnika na polu, na którym znajduje się jakieś dobro, to zabieramy je do swoich zasobów. Faza ta dobiega końca, gdy spełniony zostanie jeden z dwóch warunków – wszyscy gracze rozłożą już swoich osadników lub z planszy znikną wszystkie dobra. I tutaj następuje pierwsze punktowanie (drugie na koniec gry wygląda tak samo) – punkty otrzymujemy za wiele różnych rzeczy – za przewagi na wyspach, za obecność na 7 lub 8 wyspach, za połączenie, które stworzyliśmy pomiędzy wyspami, za statuetki, za ilość zebranych takich samych dóbr oraz jednorazowo za komplet 4 różnych dóbr. Gdy wszystkie punkty zostaną podliczone, to sprzątamy z planszy wszystkich osadników i pozostałe zasoby, a zostają jedynie wioski, które wybudowaliśmy w pierwszej fazie. Ponownie losujemy zasoby i układamy je na planszy. Gra jest kontynuowana zgodnie z ruchem wskazówek zegara, więc zaczyna gracz po lewej od tego, który zakończył fazę eksploatacji. Druga faza to Faza Osadnictwa. Przebiega ona w taki sam sposób, jak Faza Eksploatacji z jedyną różnicą – teraz nawet jeśli chcemy położyć osadnika na wodzie, to musi on przylegać do wcześniej położonego żetonu (rozpoczynamy grę z wioskami i to od nich zaczynamy rozkładać swoje żetony). Warunki zakończenia fazy są takie same jak w poprzedniej. Na koniec następuje punktowanie, a następnie podliczanie punktów zdobytych w dwóch fazach. Gracz z ich największą liczbą zostaje zwycięzcą.

Trochę się rozpisaliśmy na temat tych zasadach, ale chyba zawarliśmy wszystko, co dobrze opisuje ten tytuł. W Lagunie może i nie ma bezpośredniej interakcji między graczami, ale po pewnym czasie będziemy wykonywać ruchy tak, by zdążyć zebrać dobra przed przeciwnikiem, albo żeby zablokować mu drogę, by nie połączył dużej liczby wysp. Jak widać – zawsze można sobie poprzeszkadzać.

W Lagunie podoba nam się to, że pierwsza faza ma duży wpływ na drugą. To jak rozmieścimy swoje osady, będzie potem skutkowało możliwościami, jakie dostaniemy w fazie drugiej. Jest to też pewien minus, bo jeśli popełnimy o jeden błąd za dużo przy rozstawianiu wioski, to możemy się już nie podnieść.

Laguna to nadal tytuł należący do tych lżejszych, czyli taki, który wpisuje się w ostatnie portfolio Reinera Knizii (bo ostatnie lata w jego wykonaniu to gry rodzinne/dla dzieci). Ten tytuł jest jednak ciekawy - powoduje, że musimy pokombinować, a jednocześnie będziemy się dobrze bawić. Zdecydowanie polecamy sprawdzić, bo gra może trafić w Wasze gusta!



Nazwa: Laguna
Wydawnictwo: Funiverse
Rok wydania: 2019
Sugerowana cena: 99,95zł
Dziękujemy wydawnictwu Funiverse za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
 Funiverse

Share:

25 lip 2019

Jakiego koloru są truskawki? – recenzja gry Gra pozorów

No więc, co z tymi truskawkami? Są czerwone? Zielone? A może niebieskie? Tym podchwytliwym pytaniem zaczniemy dzisiejszy artykuł o ciekawej grze wydawnictwa Nasza Księgarnia, w której nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać. Zapraszamy na recenzję przewrotnego tytułu, jakim jest Gra pozorów.

Gra pozorów to karcianka dla 2-4 graczy w wieku 8+. Grając równocześnie, będziecie starali się jak najszybciej wyłożyć na stół wszystkie swoje karty z ręki. Aby wygrać, potrzebna wam jest spostrzegawczość i szybkość! Nie przypuszczacie jednak, że będzie zbyt łatwo, prawda? Będziecie musieli oszukać wasz mózg, żeby poprawnie wykładać karty!

Mechanika tytułu karcianego Gra pozorów odwołuje się do eksperymentu amerykańskiego psychologa Johna Ridleya Stroopa. W owym eksperymencie uczestnicy mieli na głos nazywać kolor tuszu, którym zostały napisane wyrazy, jednocześnie ignorując ich znaczenie. Na przykład, gdy napisane było słowo ZIELONY, należało powiedzieć „niebieski”. Jest to trudniejsze niż mogłoby się wydawać, a dzieje się tak, ponieważ w tym samym czasie prawa półkula mózgu stara się określić kolory, a lewa analizuje sens słów. Przez ten lekki zgrzyt nasz mózg dłużej przetrawia informacje, co sprawia, że rozgrywka w Grze pozorów staje się bardziej ekscytująca!

Ale do rzeczy! W małym i zgrabnym pudełku znajdziemy 65 kart podstawowych, 45 kart zaawansowanych oraz instrukcję. Ilustracji nie uświadczymy zbyt dużo – raptem dwie truskawki wraz z napisem. Rozgrywka w Grę pozorów trwa szybko, a jej przygotowanie polega na rozdaniu odpowiedniej ilości kart uczestnikom partyjki. W grze nie występują żadne tury czy rundy – wszyscy grają jednocześnie i ścigają się między sobą, aby być pierwszą osobą, która pozbędzie się wszystkich kart z ręki. Aby poprawnie wyłożyć kartę, należy dopasować ją do opisu z karty, która już leży na środku stołu. Zwracacie uwagę na treść wyrazu, nie wygląd liter. Dopiero szukając kolejnej karty patrzycie na wygląd liter. Jeśli warunek się zgadza, to gra toczy się dalej, ale tym razem próbujecie dołożyć kolejną kartę do tej wyłożonej przed chwilą. Sytuacja na stole co chwilę się zmienia, więc musicie być diabelsko spostrzegawczy i czujni. Gra toczy się do momentu, aż pierwszy gracz pozbędzie się wszystkich swoich kart.

Proste prawda? Trochę główkowania i logicznego myślenia, a zabawy cała masa! Uprzedzamy – trzeba rozegrać parę partyjek, aby wdrożyć się w mechanikę. Na początku często się myliliśmy i dokładaliśmy, na przykład, karty o tym samym kolorze zamiast w poszukiwanym rozmiarze. Gdy już opanujecie sprawnie podstawowe zasady, zawsze możecie wprowadzić karty zaawansowane, na których warunek jest opisany w lustrzanym odbiciu. To jeszcze większe wyzwanie dla mózgu.

Gra pozorów wydawnictwa Nasza Księgarnia to świetna gra, która dostarczy rozrywki ludziom w każdym wieku – od najmłodszych do najstarszych. Jednak miejmy na uwadze, że tym najstarszym refleks może już nie dopisywać. Jednak w swoim tempie mogą dalej trenować swój mózg. Jest to kolejny tytuł, który dostarcza nie tylko rozrywki, ale również pozytywnie wpływa na nasze szare komórki.

Polecamy wszystkim, którzy lubią gry rozwojowe, a jednocześnie szukają dobrej zabawy podobnej do tej, którą dostarczają Dobble. Sprawdzi się również jako gra imprezowa, jeśli znudziły wam się pozycje pokroju kalambur. Dodatkowo, kompaktowe pudełko pozwala zabrać grę na wyjazd. 




Nazwa: Gra pozorów
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2019
Sugerowana cena: 20zł
Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie egzemplarza recenzenckiego
Nasza Księgarnia

Share:

20 lip 2019

Wybuduj swoje Miasteczko marzeń! - recenzja gry Welcome to

W tym roku mamy wysyp wielu gier z gatunku roll & write czy też potocznie zwanych wykreślanek. W zeszłym roku trafiła w nasze ręce Winnica od Granny i Steamrollers od Portal Games, a w tym roku już ogrywaliśmy Osadników: Wykreślane Imperium od Portal Games oraz Welcome to od Rebel.pl. I to właśnie o tym ostatnim tytule przeczytacie dziś w naszej recenzji!

Welcome to Miasteczko Marzeń to gra wykreślana dla nieograniczonej liczby graczy (!), której partia trwa około 20 minut, a minimalny wiek graczy szacuje się na 10 lat. W pudełku z grą znajdziecie: 29 kart planu miejscowego (karty celów), 81 kart budowy, 4 arkusze pomocy, notes punktacji, instrukcję. Wykonanie? Bardzo dobre - mimo że, jak wiadomo, wszystko idzie w druku międzynarodowym (poza pudełkiem i instrukcją, elementy są niezależne językowo), to i tak nie można niczego zarzucić wydawcom.

Reguły tejże gry są bardzo proste, jak to w większości wykreślanek. Każdy z graczy otrzymuje arkusz swojego miasteczka, na którym będzie zaznaczał wszystkie swoje akcje. Na środku stołu rozkładamy 3 cele (z 3 poziomów), które będą nam dostarczać dodatkowe punkty. Obok tworzymy trzy równe stosy kart, cyframi do góry (karty z jednej strony posiadają cyfry, z drugiej symbole). Na początku każdej rundy będziemy odwracać każdą wierzchnią kartę, odkrywając symbol – ważne jest, by odkrywać tak, aby karty tworzyły pary (ta którą odwróciliśmy, z tą która się „pojawiła”). Następnie wszyscy gracze wybierają jedną „parę” i wpisują cyfrę w jeden z domów, a dodatkowo mogą skorzystać z danego efektu. Takich efektów jest 6 – geodeta (pozwala postawić płot na danej ulicy), pośrednik nieruchomości (zwiększa wartość danego osiedla), architekt krajobrazu (dzięki niemu dostajemy dodatkowe punkty za las na danej ulicy), producent basenów (jeżeli dobrze będziemy wpisywać cyfry z tym efektem, to dostaniemy dodatkowe punkty), pracownik budowy (pozwala nam zwiększyć/zmniejszyć wartość wpisywanej cyfry), bis (pozwala wpisać dwa razy daną cyfrę, za co później możemy dostać ujemne punkty). Zasady wpisywania cyfr są proste – muszą być one wpisane w kolejności rosnącej od lewej do prawej oraz nie można dwa razy wpisać tej samej cyfry na danej ulicy (w wariancie podstawowym). Gra kończy się na kilka sposobów – jeżeli któryś z graczy zrealizuje 3 różne cele, gdy trzeci raz nie jesteśmy w stanie wpisać cyfry lub gdy ktoś zbudował wszystkie domy na swoich osiedlach. Na koniec podliczamy punkty za każdy element i gracz z największą liczbą na koniec gry zostaje zwycięzcą.

Trochę się rozpisaliśmy o zasadach, ale sami zobaczycie, że są one bardzo proste i szybko załapiecie, o co chodzi. Nauka zasad to jakieś 2 minuty, a potem wszystkie niejasności można omawiać na bieżąco – wszyscy gramy jednocześnie, więc nie ma problemu, żeby przypominać o działaniu danego efektu karty.

Welcome to… Miasteczko Marzeń jest bardzo regrywalna – do każdej partii losujemy inne cele, karty będą pojawiać się w różnej kolejności, do danych cyfr będą przypisane inne efekty, więc za każdym razem będziemy musieli trochę pokombinować. Jeżeli ktoś już się poczuje bardzo pewnie, to można sięgnąć po wariant zaawansowany – tam dochodzą trudniejsze cele oraz nowe zasady (np. ronda).
Cenimy sobie bardzo Welcome to właśnie za prostotę. Wiemy, że możemy tę grę wyciągnąć na stół po rodzinnym obiedzie i wszyscy raz dwa załapią zasady. Gra jest stosunkowo szybka, więc nie stwierdziliśmy problemu z jej dłużeniem się.

Welcome to Miasteczko Marzeń to jedna z naszych ulubionych gier z gatunku roll & write. Wydawca oferuje w swoim sklepie dodatkowy notes punktacji (dla tych, którym by brakło) oraz alternatywne notesy, wraz z drobnymi dodatkami. Polecamy tę grę każdemu, niezależnie od stopnia zaawansowania w grach planszowych!



Nazwa: Welcome to... Miasteczko Marzeń
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2019


Grę najtaniej kupisz TUTAJ
Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
Rebel i wyszstko gra
Share:

17 lip 2019

Gdzie Popiel harcuje, tam myszy zemstę knują! – recenzja gry Król Popiel

Drodzy Czytelnicy naszego bloga! Z serią Legendy Polskie wydawnictwa Granna powinniście być już zapoznani. Recenzowaliśmy dla was takie tytuły jak Bazyliszek, Smok Wawelski czy Pan Twardowski. W tym artykule rozprawiać będziemy o kolejnej grze z tej serii – Król Popiel.

Król Popiel wydawnictwa Granna to gra przeznaczona dla 2-5 graczy w wieku 6+. Będziecie pomagać myszom dorwać podstępnego króla Popiela. Dokładając kolejne kafelki do wieży, zmuszacie króla do ucieczki na coraz wyższe piętra, po drodze zdobywając bonusy. Zwycięży ten z graczy, który w czasie walki z bezwzględnym władcą zgromadzi najwięcej punktów.

Jak prezentuje się gra nazwana imieniem niegodziwego króla? Kolorowo i bajkowo – ilustracje są przyjazne dzieciom. Wesołe myszki co prawda zlewają się w jedną całość, ale koniec końców cała oprawa graficzna jest utrzymana w sympatycznym tonie. W pudełku znajdziemy sporo elementów – dwustronną planszę, 36 kafli z myszami, 5 pionków myszy (graczy), pionek króla Popiela, podstawki pod znaczniki, żetony nagród oraz instrukcję. Całość prezentuje się dobrze, a stawiając ją na półce z pozostałymi tytułami z tej serii, kolekcja wygląda już naprawdę okazale. Szkoda tylko, że nie został dołączony dodatkowy woreczek strunowy na kafelki myszy, aby bardziej uporządkować wnętrze pudełka.

Słuchajcie, rozgrywka w grę Król Popiel nie jest skomplikowana. Zacznijmy od szybkiego przygotowania partyjki. Musimy rozłożyć planszę, wybrać kolor gracza oraz pionek i umieścić go na torze punktacji. Następnie wszyscy uczestnicy otrzymują jeden losowy kafelek z myszami, trzy umieszczają na polach dobierania, a pozostałe układają w stosie obok planszy. Po przetasowaniu żetonów nagród i ustawieniu pionka króla Popiela na planszy, jesteście gotowi do rozegrania gry! W swojej turze gracz dokłada kafelek z myszami, stosując się do zasad wykładania kafli, które zaraz szybko opiszemy. Następnie dobiera jeden z dostępnych na polach dobierania kafli – to nim wykona ruch w swojej następnej rundzie. Jak zatem dokładamy kolejne elementy na planszę? Na pewno żaden nowy kafelek nie może wystawać poza wyznaczoną linię murów wieży. Nie może również być położony na wierzchu już leżącego kafelka, na polu z przeszkodami, lub na polu, na którym stoi król Popiel. Kolejne kafle należy dokładać tak, aby stykały się one przynajmniej jednym bokiem z innymi kafelkami myszy. Gdy gracz dołoży swój element, natychmiast otrzymuje określoną liczbę punktów – zależną od tego jak dobrze dopasował go do reszty pozostałych kafelków już leżących w wieży. Każdy kafel myszy ma na brzegach połowę żółtej kropki – gracz otrzymuje 1 punkt za utworzenie pełnej kropki w swoim ruchu. Wynik od razu zaznacza się na torze punktacji. Gra toczy się tak do momentu, aż cała wieża zostanie zapełniona głodnymi myszami, a sam Popiel nie będzie już miał żadnej drogi ucieczki. Zwycięzcą zostaje ten z graczy, który zdobył najwięcej punktów.

Król Popiel to przyjemna i prosta gra, bo mechanicznie układamy klasycznego Tetrisa. Tytuł ten dedykowany jest oczywiście najmłodszym graczom. Jednak oprócz walorów edukacyjnych i wizualnych, gra wymaga lekkiego skupienia się. Musimy się trzymać kilku zasad dokładania kafli i wypatrywać okazji, by jak najlepiej zapunktować w swoim ruchu. Jednak dorośli nie będą wcale musieli za bardzo się „podkładać” i ich pociechy szybko nauczą się dopasowywać kształty oraz planować swoje ruchy.

Oprócz zwykłego układania kolejnych kafli, czasem będziemy musieli rozwiać dylematy. Czy bardziej opłaci się zwykłe dołożenie elementu na planszę, czy próba zgarnięcia fajnego bonusu, który w końcowym efekcie da nam więcej punktów? Rozwijającym czynnikiem jest tu planowanie swoich ruchów. Chociaż przy większej liczbie osób niestety się to nie sprawdza, ponieważ zanim tura dojdzie do nas, sytuacja w wieży może się mocno zmienić. 

 Król Popiel wydawnictwa Granna to sympatyczna gra planszowa z serii Legendy Polskie. Wszystkie gry z tej linii uczą młode umysły myślenia taktycznego, dedukcyjnego oraz zapamiętywania szczegółów. Zapoznajcie się z pozostałymi grami z tej serii, bo warto! My liczymy na kolejne tytuły z linii Legendy Polskie, a tymczasem grę Król Popiel polecamy najmłodszym oraz miłośnikom puzzli i Tetrisa. 

Nazwa: Król Popiel
Wydawnictwo: Granna
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 35zł
Dziękujemy wydawnictwu Granna za przesłanie egzemplarza recenzenckiego 
Granna

Share:

15 lip 2019

Zbieraj wskazówki, współpracuj i rozwiąż zagadkę! – recenzja gry Lisek urwisek

W ostatnich miesiącach dużo się mówi o grach detektywistycznych. Czy to za sprawą Kronik Zbrodni, czy też naszego rodzimego Detektywa. Ten ostatni tytuł zdobywa wiele nominacji i nagród. W ostatnich tygodniach został nominowany do prestiżowego Spiel Des Jahre. Wspomniane tytuły są przeznaczone dla starszego grona graczy. Nie można jednak zapominać o najmłodszych! I tak, dzięki wydawnictwu Nasza Księgarnia, polskiej edycji doczekała się detektywistyczna gra dla dzieci – Lisek urwisek.

Lisek urwisek to kooperacyjna gra dla 2-4 graczy w wieku 5+. W grze wcielacie się w detektywów i musicie wspólnie rozwiązać zagadkę – kto skradł ciasto? Waszym zadaniem jest wskazanie jednego z kilku podejrzanych. Spokojnie możemy Wam sprzedać pierwszą podpowiedź - złodziejaszek ma rudą kitę! Zbierając wskazówki w trakcie gry, złapcie złodzieja zanim ten ucieknie z waszym pysznym ciastem!

W średniej wielkości pudełku znajdziemy dobrze zaprojektowaną wypraskę z dedykowanymi miejscami na poszczególne elementy gry. Wśród nich znajdziemy planszę, karty podejrzanych, żetony wskazówek, kostki do gry, pionki graczy oraz figurkę lisa. Największą furorę wśród dzieciaków robi jednak dekoder wskazówek, do którego wkładamy żetony i na ich podstawie wyciągamy wnioski, kto jest złodziejaszkiem. Całość prezentuje się bardzo kolorowo i ładnie, a z ilustracji narysowanych ciekawą kreską uśmiechają się do nas przebiegłe lisy.

Gra jest bardzo prosta, ale trzeba poświęcić chwilę uwagi, aby zapamiętać obowiązujące w niej zasady. Szybkie przygotowanie rozgrywki polega na rozłożeniu odpowiednich elementów na planszy oraz wybraniu jednego podejrzanego lisa. Aby wybrać łasucha, który zwędził wasze ciasto, musicie potasować karty Liska Urwiska, a następnie wybrać jedną i wsunąć ją do dekodera wskazówek. Oto wasz złodziejaszek, którego musicie odnaleźć i zidentyfikować wśród pozostałych kart lisów znajdujących się wokół planszy. W swojej turze gracz musi w pierwszej kolejności podjąć decyzję, co będzie robił w swoim ruchu. Czy będzie szukał wskazówek, czy ujawniał podejrzane lisy. Następnie wykonuje rzut kośćmi (maksymalnie trzy razy) i odczytuje wynik. Jeśli gracz zdecydował się wybrać na poszukiwanie wskazówek, to przemieszcza swój pionek w ich kierunku. Jeśli jednak postanowił zdemaskować następnych podejrzanych – odkrywa 2 kolejne karty z ich puli. Niezależnie od decyzji, na wszystkich kościach muszą się znajdować te same symbole, aby akcja się powiodła. Jeśli jednak po trzecim przerzucie kości nadal wskazują różne znaki, to musicie przesunąć figurkę Liska Urwiska w kierunku jego kryjówki. Wasza zabawa w detektywów trwa do momentu aż będziecie przekonani, że wiecie który lis jest psotnym urwiskiem. Spośród pozostałych kart lisów leżących wokół planszy wskazujecie gagatka i wyciągacie kartę z dekodera. Jeśli imiona się zgadzają – dopadliście liska urwiska! Jeśli jednak imiona się nie zgadzają lub podejrzany ucieknie do swojej nory – przegraliście grę i straciliście ciasto. 

Jak już wspominaliśmy – najciekawszym elementem gry Lisek urwisek jest dekoder wskazówek. Jest to małe narzędzie, za pomocą którego będziecie kolejno eliminować niewinne lisy i przybliżać się do rozwiązania zagadki. Działa on następująco – na każdej karcie liska urwiska znajdują się zielone kropki, a wskazówki to elementy ubioru waszego podejrzanego. Po przyłożeniu wskazówki do dekodera i uruchomieniu go, powinniście być w stanie stwierdzić, czy dana wskazówka pokazuje się z zieloną kropką, czy bez niej. Jeśli widzicie zieloną kropkę, to wasz podejrzany ma dany element ubioru na sobie i jest to dla was sygnał, że pozostałe liski są w takim razie niewinne.

Lisek urwisek to gra kooperacyjna dla najmłodszych. Jednak w naszej „dorosłej” redakcji zrobił mega furorę i świetnie się wspólnie bawiliśmy. Wracając jednak do grupy docelowej – dzieciakom bardzo spodoba się ten tytuł. Od eksplorowania obrazków i imion lisków, przez zabawy figurką, do prześcigania się w odkrywaniu wskazówek w dekoderze. Każdy jeden będzie chciał móc odsłonić kolejną wskazówkę i wyeliminować niewinne liski.

Gra zapewnia sporą dawkę wrażeń, ale ćwiczy też pamięć dzieciaków oraz rozwija pracę w grupie. W grze ważna jest kooperacja – bez współpracy nie wygra się tak łatwo. Dzieci muszą działać wspólnie, rywalizując z czasem i losem, bo dużo zależy od rzutu kośćmi. Gdy potoczy się fala złych wyników, podejrzany lisek może zbyt szybko czmychnąć do swojej norki.

Polecamy grę Lisek urwisek wszystkim dzieciom – nawet tym najstarszym, które szukają ciekawej rozrywki. Czekają na was wspólne dywagacje na temat wskazówek, dyskusje o podejrzanych oraz frajda z dekodowania kolejnych poszlak. Polecamy rodzicom zakup tej gry swoim pociechom, aby ćwiczyły pamięć i współpracę z innymi. 

Nazwa: Lisek Urwisek
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2019

Grę najtaniej kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
Nasza Księgarnia


Share:

10 lip 2019

Zabierz gry na imprezę! - recenzja gier Dwalambury oraz Rakieta Imprezowa

W każdym domu imprezy wyglądają inaczej. Jedni oglądają wspólnie filmy, inni piją i tańczą, a jeszcze inni grają w gry planszowe. W przypadku, gdy mamy gości, to warto sięgnąć po gry imprezowe. A te bywają różne, zarówno patrząc pod kątem tematu, jak i liczby graczy lub wymaganego zaangażowania.  U nas na stole lądują przeróżne tytuły – od Tajniaków (Rebel) czy Decrypto (Portal Games), przez Avalon (Portal Games) do Tajnego Agenta (Granna) i wielu innych. Tym razem chcemy Wam przedstawić aż dwa tytuły imprezowe od Foxgames, którym mamy przyjemność patronować: Dwalambury oraz Rakieta Imprezowa.

Zacznijmy od Rakiety Imprezowej. Jest to tytuł dla 3-15 osób, jedna partia to około 15-20 minut, a minimalny wiek to 10 lat. W pudełku z grą znajdziemy bloczek kartek do zapisywania odpowiedzi oraz 55 kart (na każdej karcie znajdują się dwie kategorie).

Zasady? Bardzo proste jak przystało na grę imprezową – każdy z graczy dostaje kartkę i długopis. Jeden z graczy dociąga kartę, czyta jedną z dwóch kategorii, a następnie wszyscy gracze zapisują 3 słowa pasujące do kategorii oraz jedno słowo rakietę. W następnej kolejności gracze po kolei odczytują wpisane słowa. Jeżeli którekolwiek słowo pokrywa się z jednym z trzech od innych graczy, to wszyscy posiadający to słowo otrzymują jeden punkt, pod warunkiem, że nikt go nie wpisał jako rakiety. Jeżeli tak się stało, to inni gracze, którzy mają to słowo jako rakietę otrzymują po 2 punkty. Gramy 5 rund, gracz z największą liczbą punktów zostaje zwycięzcą.

Rakieta Imprezowa to szybka i prosta gra słowna, jakich już trochę na rynku jest. Jest ona ciekawa, kategorie są bardzo zróżnicowane. Gra została wydana w specyficznych czerwono żółtych barwach, więc zdecydowanie powinna Wam się rzucać w oczy.

Same kategorie poruszają różne tematy, ale są na tyle uniwersalne, że każdy się w nich odnajdzie, szczególnie, że nie wymagają one wiedzy, a jedynie wyobraźni. Przykładowe kategorie to „Na gałęzi” czy „można to złamać” albo „psy to kochają”. Najważniejsze to trafić w gusta innych graczy, co jak pewnie wiecie nie jest takie proste.



Przejdźmy teraz do drugiego tytułu jakim są Dwalambury. Jest to wariacja na temat popularnych kalamburów. Do gry możemy zasiąść od 4-18 osób, jedna partia to około 15-20 minut, wiek graczy – 10+. W pudełku z grą otrzymujemy 110 kart w dwóch kolorach, które określają stopień trudności kategorii.

Zasady w Dwalambury są bardzo proste – podobnie jak w zwykłych kalamburach gracze dzielą się na dwie drużyny. Wśród nich wybieramy po jednej, która będzie pokazywać (wedle uznania można się zmieniać, albo zostawić jednego gracza do pokazywania). Gracze pokazujący biorą jedną kartę (na karcie znajdują się dwie kategorie), wcześniej umawiając się, kto pokazuje górną, a kto dolną kategorię. Kategorie te są bardzo do siebie zbliżone, np. „Robin Hood” i „Amor” albo „prawy napastnik” i „lewy obrońca”. Gracze jednocześnie zaczynają pokazywać a drużyny muszę odgadnąć, o co chodzi. Jeżeli przez pomyłkę drużyna poda hasło przeciwników, to gra jest przerywana i drużyna, której hasło zostaje odgadnięte, zdobywa punkt. Wedle uznania ustalamy, ile rund będziemy grać, a następnie podliczamy punkty. Drużyna z ich największą liczbą wygrywa.

Prawda, że proste? Otóż i tak i nie! Kategorie haseł są bardzo zbliżone do siebie, co sprawia, że gracze nie rzucają co im ślina na język przyniesie tylko zastanawiają się, by na pewno nie trafić w hasło przeciwników. A te bywają również bardziej abstrakcyjne jak Adam i Ewa czy iloczyn, co już nie tak łatwo pokazać.

To że hasła pokazywane są przez dwie osoby jest zarówno ułatwieniem i utrudnieniem – drużyna może „podglądać” przeciwników, by pomóc odgadnąć sobie hasła, jednak czasem działa to w obie strony. Zawsze też możemy wykorzystać przeciwnika jako rekwizyt (oczywiście za jego zgodą), co może też nam znacząco pomóc.

Zarówno Dwalambury jak i Rakieta Imprezowa to ciekawe gry imprezowe, które polecamy mieć w Waszych zbiorach. Dla tych, którzy lubią gry słowne, Rakieta Imprezowa będzie dobrym wyborem. Ci, którzy wolą się trochę powyginać i pozgadywać, powinni sięgnąć po Dwalambury. Polecamy oba te tytuły, szczególnie jeśli szukacie dobrych gier imprezowych!


 Nazwa: Dwalambury / Rakieta Imprezowa
Wydwnictwo: FoxGames
Rok wydania: 2019 / 2019
Sugerowana cena: 39,95zł / 39,95zł
Dziękujemy wydawnictwu FoxGames za przesłanie egzemplarzy recenzenckich:


FoxGames


Share:

8 lip 2019

Czy szczerość i odwaga łączą się z dobrą zabawą? - recenzja gry Prawda czy wyzwanie

Któż nie zna starej i sprawdzonej gry Prawda czy wyzwanie? No jasne, że wszyscy! Ale idziemy o zakład, że nie wszyscy jeszcze znacie jej planszowego odpowiednika, który wydało wydawnictwo Alexander. W dzisiejszym artykule chcemy wam przybliżyć wersję planszówkową.

Prawda czy wyzwanie to śmiała gra towarzyska dla 2-6 graczy w wieku 13+. Staniecie w obliczu wyzwań i będziecie musieli stawić czoła niewygodnym pytaniom oraz ciężkim zadaniom. Przygotujcie się również na świetną zabawę, szalone sytuacje i mnóstwo śmiechu!

W dużym pudełku znajdziemy całkiem sporo: planszę, klepsydrę, pionki dla graczy, 3 talie kart, żetony, kostkę, drewniane znaczniki oraz instrukcję. Wszystko jest ładnie posegregowane w dobrze dopasowanej wyprasce. O ile drewniane elementy wytrzymają nie jedną imprezę, tak trochę nas martwi los kart. Jak na grę imprezową, wydaje nam się, że karty nie są wykonane z odpowiednio dobrego materiału. Zbyt łatwo się gną i mogą ucierpieć przy przypadkowym zalaniu jakimś napojem. Polecamy uważać podczas jednoczesnego grania i spożywania przekąsek.

Wersja planszowa gry Prawda czy wyzwanie różni się kilkoma detalami od standardowej wersji. Wszyscy gracze otrzymują na start po 3 drewniane znaczniki reprezentujące „szanse” w grze. W trakcie swojej tury, po wykonaniu rzutu kostką i przesunięciu pionka o tle pól ile wskazuje wynik, odczytywane jest pytanie lub zadanie wyznaczone przez pozycję pionka aktywnego gracza. Zawodnicy wykonują polecenia z karty lub starają się odpowiedzieć na niewygodne pytanie, by zdobywać punkty i nie tracić drewnianych znaczników. Celem gry jest uzbieranie jak największej ilości punktów przy jednoczesnym zachowaniu co najmniej jednej z trzech startowych „szans”. Gracz może uchylić się od odpowiedzi na pytanie lub wykonania zadania. Jednak oddaje wtedy jeden znacznik. Utrata ostatniego oznacza koniec dalszej gry dla danego gracza.

Tak pokrótce prezentują się zasady gry Prawda czy wyzwanie w wersji wydawnictwa Alexander. Ciekawostką jest, że instrukcja pozwala na ich małe modyfikacje. Dla przykładu — gracze mogą się umówić na konkretną liczbę rund lub okrążeń pionków na planszy, aby rozgrywka nie trwała zbyt długo. Co więcej, karą za nieudzielenie odpowiedzi może być wykonanie jakiejś czynności lub oddanie jakiegoś fanta. Pamiętajcie — przy dobrej zabawie ogranicza was tylko wasza kreatywność!

Na uwagę zasługują niektóre wyzwania. Nie zdradzimy wam wszystkich, tylko zrobimy mały przedsmak tego, co możecie sami odkryć w grze! Zakres ich trudności jest bardzo szeroki — od siedzenia z rękami na głowie do końca rundy, przez odegranie scenki z ulubionej książki, do próby polizania swojego nosa. Przyznajcie, że już teraz czytając ostatnie wyzwanie z nosem, parsknęliście śmiechem! Niektóre zadania są bardzo zabawne i trudno je wykonać przez nieustanne wybuchy śmiechu pozostałych graczy.

Jeśli lubicie szybkie i ciekawe interesujące gry imprezowe to polecamy zagrać w Prawda czy wyzwanie wydawnictwa Alexander. Gra zaspokoi wasze potrzeby rywalizacji o punkty, a jednocześnie ubawicie się po pachy próbując udawać goryla. Prawda czy wyzwanie wniesie dużo humoru na waszą imprezę!

Nazwa: Prawda czy wyzwanie
Wydawnictwo: Alexander
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 55zł
Dziękujemy wydawnictwu Alexander za przesłanie egzemplarza recenzenckiego
Alexander
 
Share:

6 lip 2019

Zostań pasterzem owiec! – recenzja gry Owce na manowce

Gry karciane to oczko w głowie wydawnictwa Trefl Joker Line. Na swoim koncie mają takie tytuły jak Projekt Miasteczko, Trefle, O Kocie w Kłopocie. Dziś na nasz warsztat trafiła kolejna gra karciana dla dzieci tego wydawnictwa pod tytułem Owce na manowce. Sprawdźcie, jak nam się spodobało wypasanie owiec!

Owce na manowce wydawnictwa Trefl Joker Line to gra karciana dla 2-4 graczy wieku 6+. Jest to sprytna pozycja, w której zbieramy karty z owcami w odpowiednim kolorze, mając do dyspozycji z góry ustaloną liczbę ruchów. Wysyłając swoich psich pomocników, musimy tak przestawić karty owiec, aby przynajmniej trzy z nich ułożyły się w linii prostej.


W małym kompaktowym pudełku znajdziemy 16 Kart Psów (po 4 na gracza), 100 Kart Owiec w pięciu różnych rodzajach oraz instrukcję. Karty są wykonane ze średniej grubości papieru. Wytrzymają sporo rozgrywek, ale trzeb uważać, żeby ich nie pogiąć podczas przesuwania, obracania czy podnoszenia. Kolorowe ilustracje przykują uwagę dzieci — narysowane owieczki aż zachęcają, aby nimi grać!

Rozgrywka jest bardzo prosta i do wytłumaczenia w mig. Najpierw należy przygotować nasze pastwisko na którym wypasają się owce, czyli rozkładamy karty owiec dostępnych w danej rundzie. Co więcej, każdy z graczy otrzymuje zestaw Kart Psów Pasterskich, które będzie zagrywał w celu wykonania ruchu. Do wykonania są 4 takie ruchy z odpowiednią liczbą akcji, gdzie za akcję przyjmujemy przesunięcie Karty Owcy o jedno miejsce. Do dyspozycji odpowiednio mamy 1, 2, 3 i 4 akcje. Przesuwając karty, musimy ułożyć minimum 3 Karty Owiec w jednym rzędzie, aby zapunktować. Im więcej owiec tego samego koloru zgarniemy w jeden rząd, tym więcej punktów zdobędziemy. Gdy wykorzystamy wszystkie Karty Psów, przechodzimy do podliczenia punktów. Wygra gracz z najwyższym wynikiem.


Owce na manowce warto pokazać najmłodszym. Będą musieli trochę pogłówkować, którą Kartę Psa zagrać. Będą się głowić również nad tym, czy obecne karty na polu gry pozwolą zdobyć dużo punktów i jak do tego doprowadzić. A może bardziej się opłaci poczekać i w kolejnej turze zagrać więcej akcji?

Jest to prosta i szybka gra karciana. Bardzo kompaktowa, idealna na podróż lub na piknik. Małe pudełko możemy włożyć do kieszeni plecaka lub nawet zabrać tylko same karty. Jako że nie jest to gra wymagająca, może się nadać jako wstępniak do bardziej zaawansowanych karcianek. Jej głównymi plusami jest to, że zasady tłumaczy się w minutę i podoba się dzieciakom.


Grę Owce na manowce polecamy dzieciom, osobom, które poznają świat gier karcianych i planszowych oraz podróżnikom. Jako że sezon urlopowy się zbliża, to może zachęcimy was, aby tytuł ten wylądował w waszej walizce. Szybkie partyjki umilą wam czas w autobusie czy pociągu. A wybierając się w góry jest to pozycja obowiązkowa. Hej!



Nazwa: Owce na manowce
Wydawnictwo: Trefl Joker Line
Rok wydania: 2018
Sugerowana cena: 30zł 
Dziękujemy wydawnictwu Trefl Joker Line za przesłanie egzemplarza recenzenckiego

Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive