Fantastyka. Można rzec, że
jest już nieodłącznym elementem popkultury. Słysząc słowo „fantastyka”, od razu
do głowy przychodzą obrazy i wizje świata oraz postaci, które różnią się od
znanej nam rzeczywistości. Często wystarczy przedstawić drzewo z dodanym
elementem nienaturalnym, niepasującym do drzewa - takim chociażby jak nogi - i
już możemy mówić, że jest to postać fantastyczna. Fantastykę cechuje bardzo
duża swoboda w kreowaniu świata przedstawionego, czy to w książkach, filmach,
komiksach, czy nawet grach planszowych. Po przykład wymyślonego świata
fantastycznego daleko sięgać nie trzeba. W końcu nasz rodzimy
Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego robi
furorę na całym świecie. Ale trzeba się zgodzić z faktem, że prawdziwym ojcem literatury
fantasy jest J.R.R. Tolkien.
Hobbit, czyli tam i z powrotem oraz
Władca Pierścieni – tych tytułów miłośnikom fantastyki raczej
przedstawiać nie trzeba. Po książki Tolkiena nie sięgają jednak tylko przysłowiowe
„nerdy”, ale również osoby, które na co dzień nie mają do czynienia z tym
gatunkiem. Co jest w fantastyce takiego przyciągającego? Wspomniane wcześniej
wizje i przedstawienie świata, który kompletnie się różni od tego co widzimy
wokół siebie. Tak łatwo jest zatonąć w problemach krain, na pozór odległych,
ale jednocześnie dobrze nam znanych. Czytelnicy utożsamiają się z postaciami,
które miewają takie przygody, że chce się czym prędzej dowiedzieć, jak potoczą
się ich losy.
Jeśli jesteście naszymi stałymi
czytelnikami, to dobrze wiecie, że w naszych sercach bije miłość do świata
Gwiezdnych Wojen. Jednak zaraz na drugim miejscu stawiamy całą twórczość
tolkienowską i chętnie przy każdej okazji wracamy do Śródziemia. Niedawno
mogliśmy ponownie zanurzyć się w tym świecie na wiele godzin, dzięki
uprzejmości księgarni Gandalf.com.pl, z którą nawiązaliśmy współpracę. Owocem
tej współpracy jest niniejsza recenzja gry
Wojna
o Pierścień.
Wojna o Pierścień wydawnictwa Galakta to strategiczna gra planszowa
dla 2-4 graczy. Jednak odradzamy rozgrywki w innym wariancie niż dwuosobowy.
Jest to zdecydowanie gra dla dwojga, którzy sterują siłami Dobra i Zła. W
społeczności starych wyjadaczy gier planszowych nie jest ona żadną nowością,
gdyż jest już od dobrych kilku lat na rynku. Naszym zadaniem w grze jest zdobyć
odpowiednią liczbę punktów za podbicie twierdz lub miast, przy jak najlepszym
wykorzystaniu kości akcji oraz zagrywaniu różnych karty. Jeśli jednak nie
interesuje nas zwycięstwo militarne, możemy wygrać zgodnie z kanonem książkowym,
poprzez zniszczenie Pierścienia Władzy lub dorwanie powiernika pierścienia i
oddanie go siłom zła.
Zanim przejdziemy do zasad - trochę
o komponentach i wykonaniu gry
Wojna o
Pierścień. W potężnym pudełku znajdziemy całą masę elementów – planszę do gry
tak dużą, że potrzebne było podzielenie jej na dwie części, kilkadziesiąt
tekturowych żetonów i znaczników, ponad 200 plastikowych figurek
przedstawiających postacie i armie ze świata
Władcy Pierścieni, trzy rodzaje kości – Wolnych Ludów, Cienia i
bitwy, talie kart Towarzyszy, Sług Cienia oraz wydarzeń. Dołączona jest
oczywiście instrukcja. Niełatwa, niekrótka, nie do ogarnięcia po pierwszym
przeczytaniu. A to dlatego, że gra jest bardzo długa i ma wiele reguł i zasad,
których nie sposób zapamiętać po jednej rozgrywce.
Jak już wspomnieliśmy,
Wojna o Pierścień to gra sprzed kilku lat. Gdyby projektowano ją
teraz – zdecydowanie byłaby inaczej wykonana. Bardziej user-friendly. Co mamy
na myśli? Otóż – figurki byłyby bardziej różnorodnie wykończone, bo niektóre
armie ciężko od siebie odróżnić. Wszystkie ilustracje w grze są mega
klimatyczne – przede wszystkim bazują na opisach z książki, a nie filmu, co
bardzo się nam spodobało.
No i dotarliśmy do zasad. Tych
niestety nie przedstawimy wam szczegółowo, ponieważ musielibyśmy zwyczajnie
skopiować cały tekst z instrukcji i go tutaj wkleić. Praktycznie każde zdanie w
instrukcji to jakaś mała zasada, która występuje, jeśli spełni się odpowiedni
warunek. Siadając do gry
Wojna o Pierścień,
musicie poświęcić kilka dobrych godzin na wytłumaczenie zasad towarzyszom, na
przygotowanie rozgrywki i na ścisłą grę. Zostaliście ostrzeżeni. Przedstawimy
wam natomiast pokrótce przebieg tury gracza. Rozgrywka w
Wojnie o Pierścień składa się z serii tur, rozgrywanych do momentu,
w którym jeden z graczy nie zostanie zwycięzcą. Każda tura składa się z sześciu
faz, które również krótko wam przybliżymy. Pierwszą fazą jest odzyskiwanie
kości zużytych w poprzedniej rundzie i dobieranie 2 kart Wydarzeń. W drugiej
fazie gracz, prowadzący Wolne Ludy do zwycięstwa, może ujawnić miejsce pobytu
Drużyny Pierścienia, aby aktywować dany Naród, który od tej chwili może włączać
się do potyczek militarnych. W fazie trzeciej gracz, prowadzący Siły Zła, może
przydzielić wybraną liczbę kości w celu poszukiwania Drużyny na mapie świata.
Płynnie przechodzimy do czwartek fazy, w której gracze rzucają kośćmi, a ich
wyniki będą naprzemiennie rozpatrywać w fazie numer pięć. Faza szósta to
sprawdzenie warunków zwycięstwa. Jeśli nikt ich nie spełnił, to przechodzimy do
kolejnej rundy. Wygrać można na dwa sposoby – militarnie, przejmując
odpowiednią liczbę miast lub twierdz, aby zdobyć wymaganą liczbę punktów.
Ewentualnie, gdy graczowi uda się doprowadzić Froda do Góry Przeznaczenia, aby
zniszczył Pierścień lub odwrotnie – gdy Siły Zła dopadną dzielnego hobbita.
Wygląda prosto do tej pory
prawda? Spokojnie, to była jedna strona zasad z wszystkich czterdziestu
sześciu, jakie liczy instrukcja gry W
ojny
o Pierścień! Podczas rozgrywki będziecie poruszać armiami Gondoru czy
Rohanu. Stoczycie niejedną bitwę, niekoniecznie o Helmowy Jar. To od was będzie
zależało, jak potoczą się losy Śródziemia. Zagrywane karty wydarzeń będą miały
zdecydowany wpływ na to, co dzieje się na planszy. Świetnym mechanizmem jest
to, że gracz prowadzący Wolne Ludy ma ograniczoną liczbę wojska, podczas gdy
siły zła mnożą się na potęgę! Co to znaczy? Otóż każda jednostka Sił Dobra
pokonana w potyczce, musi zostać odrzucona z gry, a jednostki Zła wracają do
zasobów ogólnych. Dzięki temu zabiegowi gracz grający Wolnymi Ludami, czuje
presję i potęgę przeciwnika i stara się maksymalnie przyśpieszać swoje
zwycięstwo. O tyle o ile zasad i reguł w grze jest dużo, to bitwy, które są
najlepszym smaczkiem tej gry, bardzo łatwo się rozstrzyga. Gdy dochodzi do
potyczki, gracze zagrywają ewentualne karty, które mogą im pomóc. Następnie
wykonują rzuty kośćmi i usuwają straty. Oczywiście wyniki lub warunki wygranej
można jeszcze modyfikować, ale w to się już nie będziemy zagłębiać.
Jak już wspomnieliśmy,
moglibyśmy jeszcze więcej pisać o zasadach i pomniejszych regułach gry
Wojna o Pierścień. Jednak nie w tym sęk.
Poznaliście ogół zasad, warto teraz abyście poznali naszą opinię i wrażenia z
rozgrywek. Po kilku partiach (jeśli byście zapytali to tak, wciąż gramy z
instrukcją) jesteśmy bardzo na tak!
Wojna
o Pierścień świetnie łączy mechanizmy gry planszowej z wydarzeniami z
Władcy Pierścieni. Ciekawie zaprojektowane jest „śledzenie” Froda przez Oko Saurona
i korumpowanie go na złą stronę, tak jak robił to Pierścień w powieści.
Dodatkowo, aby móc korzystać z pomocy odpowiednich frakcji Wolnych Ludów,
trzeba je najpierw aktywować. Zgodnie z fabułą, wiele nacji również odmawiało
pomocy, motywując swoje decyzje brakiem wiary w powrót Saurona.
Bitwy!
Wojna o Pierścień to gra strategiczna, ergo potyczki są tu na
porządku dziennym. Dodatkowo, liczba figurek aż się prosi, aby wszystkie je
wykorzystać i prowadzić je do boju. Możecie dać upust swoim umiejętnościom
dowódczym, aby mądrze przeprowadzać atak na wrogie siły lub gospodarnie
zarządzać obroną jakiegoś miasta, do czasu przybycia posiłków.
Trochę abstrahując od
tolkienowskiego uniwersum, uważamy, że Wojna
o Pierścień mogłaby mieć dowolny inny temat i wciąż byłaby świetną grą
planszową. Bardzo nam się podoba gra w odkryte kości – wiemy jakie akcje ma do
wykorzystania nasz przeciwnik i możemy spróbować grać, aby mu przeszkadzać.
Przykładowo – widząc, że przeciwnik będzie się tylko poruszał, możemy zrekrutować
dodatkowe wojsko i szybko przejąć wrogie twierdze. Gra jest losowa, ale dzięki
temu staje się jeszcze lepsza – musimy pracować z takimi wynikami, jakie nam
wypadły na kościach.
Podsumowując już tę długą
recenzję, można rzec, że
Wojna o
Pierścień to już swego rodzaju klasyka w gatunku tematycznych gier
planszowych. Tak samo jak
Władca
Pierścieni Tolkiena to również klasyk. Jako fani zarówno gier planszowych
jak i twórczości Tolkiena, jesteśmy bardzo zadowoleni z gry
Wojna o Pierścień. Jest to gra, która
odpłaci się wam wieloma świetnie spędzonymi godzinami przy stole. Rozgrywka
jest wciągająca, a dzięki możliwości stworzenia nowej historii Śródziemia,
kusząca. Zapewniamy, że każda partia nigdy nie
jest taka sama i często grę
kończy się już na stojąco, nie
mogąc usiedzieć z emocji!
Nazwa: Wojna o Pierścień
Wydawnictwo: Galakta
Rok wydania: 2012
Grę kupisz
TUTAJ
Dziękujemy księgarni Gandalf za wysłanie egzemplarza recenzenckiego