Odpowiedź zapożyczona
od wielkiego, polskiego reżysera wydawałaby się tutaj idealna. Jednak
Wikingowie nie robili sobie wycieczek kulturalno – krajoznawczych, a przynajmniej nie w łagodnej ich wersji.
Ichniejsze „wycieczki” polegały głównie na zabijaniu morskich potworów,
plądrowaniu zamków i wiosek oraz nieustannym zwiększaniu swojej sławy przez owe
czyny. Chcecie się też zapisać w pieśniach bardów i na kartach historii
opowiadanej z pokolenia na pokolenie? Zagrajcie w Reavers
of Midgard
Reavers of Midgard wydawnictwa Portal Games to strategiczna gra planszowa dla 2-4 graczy w
wieku 14+. W grze stajecie się dowódcami okrętów z własną załogą. Będziecie zapuszczać
się na dalekie wyprawy, by zostać najbardziej uznanymi łupieżcami w całym
Midgardzie. Kto z was zdobędzie najwięcej punktów zwycięstwa na koniec gry –
zwycięży rozgrywkę.
Standardowo parę słów o wykonaniu gry. Reavers of Midgard przychodzi do nas w dużym i ciężkim pudełku. Naprawdę ciężkim – jeśli
znajdą się ambitni gracze, to mogą nawet przypakować bicepsy, ćwicząc z
pudełkiem jak z hantlami. A to za sprawą ilości komponentów – od dużej planszy,
przez masę żetonów, kart i przede wszystkim kości! Mimo że są ich tylko 4 rodzaje
w pudełku, to fizycznie jest ich naprawdę sporo (66 sztuk), bo reprezentują one
załogę waszych langskipów, którymi dowodzicie. Nie ma co owijać w bawełnę —
wykonanie gry jest super. Ładne, customowe kostki.
Twardawe żetony i karty, piękne ilustracje. I chociaż na planszy może bywać
tłoczno od komponentów i ikonografik,
to nie odczuliśmy, że jest coś nieczytelne. Wręcz można zrozumieć, że wszystko
ma ręce i nogi i niektóre symbole po prostu muszą się tam znajdować, by pomagać
graczom wykonywać akcje.
Gra Reavers of Midgard to sequel gry pod tytułem Wojownicy Midgardu wydanej parę lat temu pod szyldem innego polskiego
wydawnictwa. I chociaż jest to odrębny tytuł, to znajdziemy tutaj parę
wspólnych cech. Jednak nie będziemy tutaj robić porównania obu tytułów, tylko
przejdziemy prosto do omówienia zasad RoM. Gdy już uporacie się z
rozłożeniem wszystkich elementów na planszy, a także z pierwszym wyborem, w
jaki sposób chcecie wykorzystać waszą załogę, czas na samą rozgrywkę. Gra toczy
się przez 6 rund, podczas których będziecie stawiać swoje langskipy na planszy
i wykonywać akcje związane z danym polem. I tutaj już pojawia się mały twist –
akcję wybraną przez aktywnego gracza wykonują wszyscy, ale to pierwsza osoba
pobiera największe korzyści z danego obszaru – kolejni gracze już tych korzyści
otrzymają mniej lub jeśli nie chcą albo wręcz nie mogą skorzystać z tej akcji –
wykonują tzw. odpoczynek. W momencie, gdy wszyscy gracze rozpatrzą akcję
pierwszego gracza, tura przechodzi do kolejnej osoby i ona także stawia swój
pionek na planszy, ale już na innym polu akcji (niezajętym) i w analogiczny
sposób pozyskuje ona najwięcej dobra dzięki swojemu wyborowi. W ten sposób
wszyscy gracze muszą wyłożyć na planszę swoje langskipy i wykonać (lub
odpocząć) akcje związane z danym polem. Po tym przechodzicie do kolejnej rundy
i w ten sposób gra toczy się przez 6 pełnych rund.
No dobra, ale kładziemy te pionki i co dalej?
Otóż na planszy mamy dostępnych sześć pól akcji, gdzie możemy między innymi
rekrutować nowych członków załogi – czy to jako Łupieżców lub Jarlów, czy też
zainwestować w ich specjalizację, która będzie nam dawała dodatkowe korzyści
podczas wykonywania określonych akcji. Do wyboru mamy również handel z
wioskami, gdzie de facto pozyskujemy wszelakie dobra. Gdy już te dobra/zasoby
pozyskamy, to możemy się wybrać na morską bitwę, gdzie stoczymy epicki
pojedynek z draugrami czy innymi pomiotami zła. Do wyboru również mamy
to, co wikingowie lubią najbardziej, czyli najazd na twierdzę, wioski oraz
przejmowanie terenów. W dwóch pierwszych opcjach można zdobyć różne bonusy
(surowce lub umiejętności), a także karty łupów, za które będziecie punktować
na koniec gry. W akcji przejęciu terytoriów jak sama nazwa wskazuje –
zajmujecie nowe tereny na mapie świata. Możecie to zrobić pokojowo lub siłą.
Niezależnie od decyzji bonus otrzymacie tak czy siak (o ile spełnicie
wymagania). Wykonujecie to wszystko po to, aby zebrać jak najwięcej punktów zwycięstwa w trakcie gry, a także by podczas finalnego
podliczania po szóstej rundzie, móc zdobyć ich jeszcze więcej.
Oczywiście to jest skrót tego, co znajdziecie w
grze Reavers of Midgard. Gra pomimo tych sześciu dostępnych akcji oferuje tak
wiele, że będziecie siedzieć przy stole cały czas skupieni na tym, co się
dzieje dookoła. Bardzo ciekawą mechaniką jest to, że kiedy ktoś wybiera daną
akcję, to nie staje się ona niedostępna dla wszystkich. Każdy gracz ma
możliwość wykorzystania tej akcji, jeśli spełnia jej wymagania. Uczulamy
jednak, aby ruchy swoje wykonywać po kolei, bo czasem robi się trochę
zamieszania, gdy nagle wszyscy na raz zaczną działać.
Kolejną interesującą mechaniką jest to, że
podczas zatrudniania łupieżców wybieracie, czy zyskacie po prostu kolejnych
członków załogi (dodatkowe kostki) czy wypromujecie ich na lidera bądź czy
zechcecie ich rozwinąć w danej specjalizacji. Tak naprawdę każdy wybór tutaj
jest ważny, bo kości przydadzą się wszędzie – do najeżdżania na wioski,
jak i do bitwy z morskimi monstrami. Ale warto też szkolić się,
bo gdy zdobędziecie już taką możliwość, to możecie korzystać ze
specjalnych umiejętności, gdy dowolny gracz stanie na konkretnym polu akcji,
gdzie jesteście już wyszkoleni.
Warto zatrzymać się chwilę przy bitwach
morskich. Wyglądają one tak, że aby w ogóle wypłynąć za morze musicie opłacić
koszt w jedzeniu i sprawdzić, czy nie spotkała was jakaś przykra
niespodzianka na wodzie. Dopiero po dopłynięciu do celu, jakim jest
upatrzony z wyłożonych kart na stole potwór, możecie się z nim mierzyć. I tutaj
są dwie opcje – albo odrzucicie kości z dokładnie takimi symbolami,
jakie wskazuje karta monstra, albo będziecie rzucać kośćmi walki, by
przewyższyć jego siłę. Chyba nie musimy mówić, że wygrana z takim potworem daje
sporo punktów?
A jeśli chodzi o same punkty – to trzeba
zaznaczyć, że Reavers of Midgard to jedna wielka gra z mechaniką set collection. Owszem występują takie mechaniki jak worker placement, dobieranie kart, rzuty kośćmi czy
nawet engine building. Jednak ma się wrażenie, że główne źródło punktów to tak
naprawdę zbieranie żetonów i setów kart dzięki najazdom na wioski czy twierdze.
Co ciekawe – bardzo trudno przewidzieć kto wygra partię – napięcie pozostaje do
ostatniej chwili.
Słowem podsumowania – gorąco polecamy grę Reavers of Midgard. Bardzo nam się podobało to, że cały czas wykonujemy jakieś akcje,
nawet gdy nie jest nasza tura. Tak więc musicie być czujni i obserwować
sytuację na planszy, żeby nie przegapić możliwości, które mogą wam dać
przeciwnicy. W grze trzeba trochę pokombinować, trochę pomyśleć no i mieć oczy
dookoła głowy. Musicie także balansować pomiędzy zdobywaniem punktów w trakcie
gry a tymi naliczanymi na koniec gry. Grę Reavers of Midgard polecamy wszystkim, którzy lubią mechanikę zbierania setów, a przede
wszystkim, którzy lubią długie gry euro, w których punktuje się tak naprawdę za
wszystko. Dosłownie. Oprócz surowców oczywiście – kto by liczył surowce, skoro
punkty są ważniejsze! Warto zagrać!
Nazwa: Reavers of Midgard
Wydawnictwo: Portal Games
Rok wydania: 2021
Grę najtaniej kupisz TUTAJ
Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego