30 sty 2024

Wędrowcy znad Południowego Tygrysu — recenzja

Południowy Tygrys to nowa destynacja w ofercie biura podróży duetu Shema Phillipsa i S. J. Macdonalda. Wcześniej zabierali nas na przygody po Północnym Morzu i Zachodnim Królestwie. Czy nowa trylogia zapowiada się równie zacnie, jak jej starsze siostry?

Wędrowcy znad Południowego Tygrysu to strategiczna gra planszowa typu euro dla 1-4 graczy w wieku 12+. W grze wcielicie się w role odkrywców, kartografów i astronomów jednocześnie. Wyruszycie z Bagdadu, by wytyczać mapy otaczających go krain, rzek czy pustyń. Będziecie zarządzać swoją karawaną, pracownikami i własnymi narzędziami, by zaimponować kalifatowi Abbasydów. Nie zapominajcie o regularnym prowadzeniu swojego dziennika, by móc pochwalić się najwyższym wynikiem punktowym na koniec gry.

Ilustracje, grafiki i ikonografia Wędrowców, choć zmieniły klimat z racji na fabularne położenie geograficzne, stylistyką nie odchodzą od poprzednich tytułów duetu Phillips & Macdonald. Pierwszą zauważalną różnicą jest rozmiar pudełka. W tej odsłonie dostajecie karton standardowych rozmiarów. A co znajdziecie w środku? Modularną planszę główną, plansze gracza, ponad 150 kart, kartonowe żetony, drewniane znaczniki i meeple oraz kostki K6. Wszystko się mieści w dobrze zaprojektowanej wyprasce, a elementy są bardzo dobrej jakości. Uprzedzamy was, że gra zajmuje dużo miejsca na stole. Bardzo nam się podoba modularna plansza, jednak uzbrójcie się w cierpliwość, bo przez nieuwagę elementy lubią się często po niej przesuwać. Szkoda, że nie zadbano o karty pomocy dla graczy. W pierwszych rozgrywkach zdecydowanie by się przydały.

Wędrowcy znad Południowego Tygrysu to pozycja nie należąca do najłatwiejszych. Jednocześnie jest to naszym zdaniem tytuł, którego zasady trudniej wytłumaczyć, niż faktycznie w niego grać. Warto podkreślić na początku, że gra opiera się głównie na symbolach — jeśli nauczycie się, co oznacza dany znak, będzie wam bardzo łatwo podejmować swoje czynności. Partia gry toczy się przez nieokreśloną liczbę tur. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara, każdy z was będzie wykonywał swoją turę, w której będziecie mieć do wyboru jedną z trzech głównych akcji. W ten sposób rozgrywka trwa, aż zostanie wywołany koniec gry. W swojej turze musicie użyć kości, umieścić pracownika na planszy głównej, albo sobie „odsapnąć”. Używając kości, wykorzystujemy symbole przypisane do konkretnej wartości (można rzec, że zyskują specjalizację), umieszczając je na tych samym symbolach na kartach lub planszetce gracza, by móc aktywować wybraną przez siebie akcję. Umieszczanie robotnika na planszy odbywa się, jak sama czynność na to wskazuje, by móc uruchomić konkretną akcję przypisaną do pola docelowego, na którym pion stanie. Warto dodać, że po postawieniu meepla na planszy wraca on do nas tylko, gdy zrobimy odpowiednią akcję — do tego czasu jest on ogólnodostępny dla wszystkich. Ostatnią opcją jest odpoczynek, czyli zebranie użytych kości, przerzucenie ich, by wypadły nowe wartości i jeśli spełnione zostały warunki, to zrobienie akcji dziennika. To ostatnie to nic innego jak przesunięcie do przodu własnego znacznika na planszy głównej i zebranie bonusów. Ot tyle. Główne akcje, jakie są dostępne po użyciu kości, to na przykład zbiór surowców, kupno nowych kart, czy też wykorzystanie akcji z tych wcześniej zakupionych. Dzięki akcjom wskazanym przez postawienie meepla, możecie między innymi prowadzić wspomniany dziennik, dostawać ulepszenia karawany, zwiększać wpływy w gildiach, modyfikować wyniki na kościach, a także pozyskiwać nowe karty do waszego tableau. Punktuje się za zebrane karty z wymaganymi symbolami (ilość i zestawy), za cele wyznaczone na kartach, za ulepszenia karawany i przewagi w gildiach. Gracz z najwyższym wynikiem punktowym zwycięża.

Jak zwykle jest to tylko skrót zasad, bo uważamy, że nie ma sensu przepisywać kilkunastostronicowej, dobrze napisanej instrukcji. Słowem podsumowania zasad i mechanizmów — Wędrowcy znad Południowego Tygrysu opierają się na budowaniu własnego tableau z kart, które pozwalają na robienie coraz to ciekawszych akcji, jeśli spełniamy odpowiednie wymagania. Mamy tutaj też dobrze znany worker i dice placement — wykorzystujecie zarówno kości, jak i meeple, do deklarowania czynności na swoją aktualną turę. Ciekawą, ale nie kompletną nowością jest fakt, że postawiony na planszy pionek nie wraca do naszej puli od razu, tylko trzeba się po niego pofatygować, robiąc dedykowaną akcję. Dodamy tylko, że nie każdy pionek może zostać postawiony wszędzie — są wymagania pól co do koloru danego meepla, by móc go tam zostawić. No i oczywiście mamy klasyczne poruszanie znacznikiem po planszy głównej, gdzie również trzeba spełniać pewne warunki, by móc swój pion awansować na torze. I tu dochodzimy do sedna gry, jakim jest fakt, że jest to gra wyścigowa — kto pierwszy dotrze swoim markerem na koniec planszy, ten spełnia warunek końca gry. Ale czy warto tak pędzić kosztem naprawdę sporych bonusów? Sami sobie wypracujcie odpowiednią strategię!

Wędrowcy znad Południowego Tygrysu to pierwsza odsłona nowej trylogii. Naszym zdaniem jest to dobry tytuł dla średnio zaawansowanych graczy, którzy już są ograni w nowoczesne gry planszowe i szukają trudniejszych tytułów, przy jednocześnie zachowanej prostocie „core’owej” mechaniki. Tak jak wspomnieliśmy — grę trudniej wytłumaczyć, niż faktycznie w nią grać. Po przeczytaniu instrukcji można mieć lekki ból głowy, jednak już po pierwszych paru turach łapie się wiatr w żagle i zaczyna widzieć mniej więcej, co, gdzie, jak, z czym i po co się planuje kolejne ruchy. A warto, żeby nie utknąć i nie stracić czasu na zbieraniu odpowiednich symboli.

Słowem podsumowania, gra Wędrowcy znad Południowego Tygrysu to bardzo dobra pozycja dla osób lubiących kombinować, szukać możliwych rozwiązań punktowych i dla tych, którzy lubią planować parę ruchów do przodu. Miłośnicy rozgrywek solo też będą zadowoleni — tryb jednoosobowy oferuje aż cztery warianty automy. Różnorodne i mało powtarzalne karty, modularna plansza, wiele ścieżek do zwycięstwa i jeszcze więcej decyzji do podjęcia. Tak w jednym zdaniu można opisać pierwszą odsłonę trylogii Południowego Tygrysu. Nie pozostaje nic innego jak rozłożyć grę i przy partyjce czekać na kolejne części.

Nazwa: Wędrowcy znad Południowego Tygrysu
Wydawnictwo: Portal Games
Rok wydania: 2023
Grę kupisz TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 


Share:

25 sty 2024

Upadek Imperium — recenzja

Po czym poznać dobrego władcę? Troszczy się o poddanych? Nie zwiększa podatków? Pozostaje w dobrych stosunkach dyplomatycznych z sąsiednimi krajami? A może po tym, jak sobie radzi z zarządzaniem w czasach absolutnego kryzysu? Czas abyście to wy spróbowali swoich sił jako władcy imperium, które się wali i pali jednocześnie. Spokojnie, nikt wam nie każe jechać do stolicy na posiedzenie sztabu kryzysowego — wystarczy, że zaopatrzycie się w egzemplarz gry Upadek Imperium wydawnictwa Lucky Duck Games.

Upadek Imperium to gra planszowa dla 2-4 graczy w wieku 10+. Jest to licytacyjna gra, w której będziecie prowadzić swoje tytułowe imperium w naprawdę ciężkich czasach. Wasze państwo nawiedzać będzie plaga szczurów czy horda barbarzyńców. Waszych podopiecznych dopadnie głód i pożary. Starajcie się zatem mądrze władać swoim terytorium, ratując co się da, przy jednoczesnym godzeniu się na straty, by móc je przekuć w późniejszy sukces.

Jesteśmy zachwyceni tym, jak się ten tytuł prezentuje. W średniej wielkości pudełku znajdziecie głównie tekturowe żetony i karty o bardzo niestandardowym wymiarze. Oprócz tego parę drewnianych znaczników, zasłonki, za którymi będziecie trzymać zasoby, planszę główną oraz bardzo dobrze napisaną instrukcję popartą konkretnymi przykładami. Jakość komponentów stoi na wysokim poziomie — wszystko jest solidne. Nam serducho skradła wypraska wraz z dedykowanymi podajnikami na surowce i elementy startowe dla każdego z graczy. Wszystko ma swoje miejsce w pudełku i bardzo ułatwia rozkładanie gry. No i ilustracje! Jest na czym oko zawiesić.

Rozgrywka w grę Upadek Imperium nie należy do tych najtrudniejszych, wręcz powiedzielibyśmy, że gdyby nie ilość negatywnej interakcji na linii gra-gracze, to byłaby to dobra pozycja jako „wstępniak” dla osób rozpoczynających przygodę z nowoczesnymi planszówkami. Ale do rzeczy. Przygotowanie gry polega na rozłożeniu planszy, przygotowaniu talii potyczek oraz katastrof, oraz rozdaniu elementów startowych wszystkim biorącym udział w rozgrywce. Rozgrywka toczy się na przestrzeni wielu faz (rund), w której wykonujecie te same czynności dedykowane owej fazie, w której się znajdujecie. Podczas pierwszych rozgrywek proponujemy, byście kolejno robili swoje akcje, ale jak już się ogracie, to nie ma przeszkód, byście wykonywali fazy jednocześnie. Gdy rozpatrzycie całą fazę, to przesuwacie znacznik postępu na planszy i rozpoczynacie kolejną. W ten sposób marker odliczający fazy musi dotrzeć na pole końcowe. Wtedy pozostaje wam tylko podliczyć punkty.

A jakie fazy są dostępne w grze? Pierwszą i najczęściej występującą jest katastrofa. W trakcie jej rozpatrywania odkrywacie kartę katastrofy, która mówi wam jaki region w waszym imperium może ulec zniszczeniu. Może, ponieważ licytujecie się między sobą, aby odepchnąć od siebie owo zagrożenie. Ten z was, kto nie będzie miał jak się wykupić lub sam zdecyduje, że pasuje, bierze wszystkie wylicytowane surowce do swojej puli wraz z kartą katastrofy. Ta staje się teraz ulepszeniem w dzielnicy innej niż ta, która właśnie legła w gruzach. Kolejną fazą jest ekonomia, w której zyskujecie i wymieniacie surowce. W fazie przemysłu będziecie mieć szansę odbudować zdewastowane części swojego państwa, dokupić ulepszenia, bądź zmienić pozycję kafli imperium. Ostatnią dostępną fazą jest wojna, w której znów się licytujecie i porównujecie swoją siłę militarną, aby dostać odpowiednie bonusy.

Tak w skrócie przedstawiają się reguły gry Upadek Imperium. Nam gra bardzo przypadła do gustu i od razu podkreślimy, że zdecydowanie jest to tytuł, do którego warto zasiadać w większym gronie. Operujecie większą liczbą surowców w fazie katastrofy niż w łatwo policzalnej, dwuosobowej licytacji. W naszych rozgrywkach nie zabrakło blefowania, by podpuścić przeciwnika, aby zyskać więcej surowców podczas licytacji. Spodobało nam się również to, że każdy z was zacznie grę z dokładnie takim samym układem kafli imperium, ale w trakcie rozgrywki będziecie mogli zmieniać ich kolejność. Stąd może się okazać, że w jednej fazie katastrofy jeden gracz stara się uniknąć zniszczenia wysoko punktowanej lokacji, podczas gdy inni wcale się nie przejmą, jeśliby przyjęli zagrożenie i stracili kilka punktów. Bo punkty zdobywa się za ocalałe dzielnice w swoim imperium oraz za cele z kart katastrof.

W grze Upadek Imperium prowadzicie cywilizacją u szczytu potęgi, której świetność zostaje zachwiana licznymi katastrofami. W grze będziecie licytować się między sobą, budować silniczek z kart i dużo planować — czy spalić lokację i zyskać zasoby wraz z ulepszeniem, czy ocalić dzielnicę i punkty, które może wam przynieść na koniec gry. W trakcie gry będziecie czuć nieustanną presję, że grunt się wali pod waszymi nogami i będziecie się starać ratować co się da. Jednocześnie im szybciej się pogodzicie z faktem, że nie utrzymacie w pełni sprawnego imperium do końca gry, tym lepiej dla was.

Upadek Imperium wydawnictwa Lucky Duck Games to bardzo dobry tytuł o dużej dozie regrywalności i bardzo przystępnych zasadach. Każde kolejne rozgrywki będą się nieco różnić od poprzednich przez losowe rozłożenie kafli imperium oraz dociągu kart katastrof. Grę polecamy osobom, które szukają czegoś innego niż kolejny worker placement czy deck builder. Relatywnie proste zasady pozwolą wejść do gry również osobom mniej doświadczonym. Jest to solidny, poprawny tytuł z niecodziennymi mechanikami, jednak mamy obawy czy spełni wymagania planszówkowych wyjadaczy. Zaklasyfikowalibyśmy grę jako filler, który zdecydowanie warto poznać. Polecamy!

Nazwa: Upadek Imperium
Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Rok wydania: 2023
Grę kupisz TUTAJ
Dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games za wysłanie egzemplarza recenzenckiego 

Share:

23 sty 2024

Pomóż rozwikłać tajemnice! - recenzja gry Kryminauci

Gry detektywistyczne były u nas zawsze mile widziane. Detektyw, w każdej tematyce czy Kroniki Zbrodni czy 50 Clues zawsze były u nas świetnie przyjmowane. Sięgnęliśmy zatem po grę Kryminauci.
 
"Kryminauci" to nowa propozycja dla miłośników gier dedukcyjnych, wprowadzająca graczy w świat kryminalnych zagadek. Gra skupia się na rozwiązaniu sprawy śmierci biznesmena z Olsztyna, oferując interaktywną ścieżkę śledczą i prowadząc graczy przez pięć kopert z tajnymi dokumentami.

Zacznijmy od samej zawartości gry. Pięć kopert z napisem "ściśle tajne" to już na starcie obietnica tajemniczych rozwiązań. Rozpakowanie ich odsłania świat autentycznych dokumentów – zdjęć, protokołów przesłuchań, wycinków z gazet. To wszystko jest starannie przygotowane i trzyma najwyższy poziom. Nie do przecenienia jest także oprawa dźwiękowa na panelu gracza. Prawdziwe dialogi z przesłuchań, wysokiej jakości aktorskie role – to elementy, które wnoszą niezapomniany klimat do rozgrywki.

W kwestii zasad rozgrywki "Kryminauci" stawiają na prostotę. Logowanie się na stronie kryminauci.pl i rozpoczęcie śledztwa przebiega sprawnie. Gracze muszą analizować zawartość kopert, wyciągać wnioski i odpowiadać na pytania, co prowadzi do odkrywania kolejnych faktów w sprawie śmierci biznesmena z Olsztyna. Ta prosta, ale zarazem intrygująca mechanika sprawia, że gra jest dostępna dla szerokiego grona odbiorców, nawet dla tych, którzy nie są doświadczonymi planszówkowiczami.

Wrażenia z gry są ogólnie dobre, choć nie uniknęliśmy pewnych problemów. Merytoryczne przygotowanie dokumentacji, dialogów na stronie oraz samą zagadkę oceniamy naprawdę dobrze. Jednak pojawiły się pewne zastrzeżenia w momencie gdy wiedzieliśmy, o co chodzi, ale mieliśmy trudności z odnalezieniem odpowiednich miejsc na stronie. To może prowadzić do pewnego frustrującego szukania kombinacji, bo pokazujemy na zdjęciu daną rzecz, ale według strony powinniśmy ją pokazać na przybliżeniu tego zdjęcia...

Cała rozgrywka zajęła nam 4-5 godzin, co stanowi zadowalający czas dla jednorazowej rozgrywki. Ważniejszą tutaj rolę odgrywa cena, która oscyluje w okolicach 200zł i fakt, że po jednorazowym ukończeniu materiały można w zasadzie wyrzucić, budzi pewne wątpliwości co do opłacalności. My zawsze tutaj przytaczamy przykład kina – bilety do kina to około 25zł od osoby, więc jeśli wybierzemy się grupą czteroosobową to płacimy 100zł za około 2h rozrywki. Tutaj mówimy o 4-5 godzinach, więc w pełnym składzie warto się na ten tytuł zrzucić.

Podsumowując, "Kryminauci" to tytuł, który z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom gier dedukcyjnych, ceniącym autentyczność, angażującą fabułę i atmosferę śledztwa. Mimo pewnych niedogodności, gra może stanowić interesujące wyzwanie dla tych, którzy szukają nietypowej rozrywki, choć kwestia ceny może być dla niektórych decydującym czynnikiem przy zakupie.



Dziękujemy serwisowi Kryminauci za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

Share:

17 sty 2024

Wybierz się na przejażdżkę! - recenzja zestawu LEGO 41746 - Szkolenie Koni

Kolejny zestaw LEGO, który trafia w nasze ręce to LEGO 41746 - Szkolenie Koni, z serii Friends, czyli serii dla wszystkich dzieciaków, którzy pragną odgrywać role i scenariusze z życia wzięte, w lokalizacjach dobrze im znanych jak place zabaw, sklepy czy ogrody botaniczne.

LEGO Friends 41746 - Szkolenie Koni otrzymaliśmy dzięki współpracy z księgarnią TaniaKsiazka.pl. Zestaw ten zawiera 134 elementy i jest przeznaczony dla dzieci od 4 roku życia (choć nasza niespełna 4letnia pociecha też sobie z nim świetnie poradziła). Jakościowo nie możemy się oczywiście do niczego przyczepić, LEGO na najwyższym poziomie. Jedyny problem, choć mamy go często właśnie w serii Friends, to kiepsko trzymające się włosy postaci.

Samo składanie zestawu poszło sprawnie. Zestaw podzielono na 3 woreczki - w pierwszym mamy koło do kręcenia, balkonik i taczkę, w drugim podstawę stadniny wraz z prysznicem, wystawką nagród oraz postacią i małym koniem, a w trzecim tory przeszkód i dużego konika wraz z zestawem do pielęgnacji. Po połączeniu wszystkiego w całość prezentuje się to bardzo dobrze.

Zestaw Lego 41746 bardzo dobrze został przyjęty przez naszą pociechę. Od razu po zbudowaniu i chwili zabawy, padło hasło że trzeba zbudować więcej torów przeszkód dla konika i tak też się stało. Pokazuje to, jak takie klocki budują wyobraźnie, a dzięki temu że trzeba sobie poskładać z innych klocków, bez instrukcji, to ćwiczy się logiczne myślenie i układanie przestrzenne. 

Choć jest to zestaw 4+, to możemy śmiało polecić go również starszym dzieciakom, którzy pragną uzupełnić swoją kolekcję serii Friends. Zestaw Szkolenie Koni świetnie uzupełni place zabaw czy inne miejsca, może być również pierwszym zestawem, od którego młody układacz zacznie swoją przygodę. My bardzo dobrze bawiliśmy się zarówno przy przeszkodach które są w zestawie, jak i przy dobudowywaniu kolejnych, tworząc cały tor do skoków i pokazów. Polecamy!

 
 
 
 
 
Dziękujemy księgarni TaniaKsiazka.pl za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
 
 
 









Share:

9 sty 2024

Czy odgadniesz je wszystkie? - recenzja gry SideQuest: 7th Sea

"SideQuest: 7th Sea" to gra planszowa w stylu escape room, osadzona w fascynującym świecie inspirowanym grą fabularną "7th Sea". Przechodząc przez to nietypowe wyzwanie, mam trudność z opowiedzeniem o grze bez zdradzania zbyt wielu szczegółów, jednak postaram się przekazać wrażenia, które towarzyszyły mi podczas rozgrywki.

SideQuest: 7th Sea to wydana przez Rebel gra przeznaczona dla osób w wieku od 14 lat. Liczba graczy to 1 – 4, a czas rozgrywki waha się od 90 do 120 minut. W świetnie zilustrowanym pudełku znajdziemy: 47 kart, tabelę odpowiedzi, 8 kafelków odpowiedzi, arkusz wskazówek, tekturową figurkę, 4 kafelki zagadek, 6 kartonowych totemów, 3 arkusze + podwójna plansza dzięki którym stworzymy trójwymiarową scenerię.

Już na samym początku, okładka gry przyciąga uwagę i w pełni spełnia swoją rolę w budowaniu atmosfery. Ilustracje na kartach wyglądają na ręcznie rysowane i chociaż nie robią takiego wrażenia jak okładka, są czytelne i pełne charakteru, co z pewnością dodaje uroku rozgrywce.

Mechanika gry, będąca połączeniem łamigłówek i logicznych zagadek, utrzymuje tempo rozgrywki na odpowiednim poziomie. Różnorodność zadań przeciwdziała monotonii, a wysoka jakość komponentów gry, w tym solidnie wykonane arkusze i plansze i estetyczne ilustracje, zwiększa przyjemność z rozgrywki.

Warto zaznaczyć, że gra jest przeznaczona jest teoretycznie do rozgrywki solo lub w max 4 osoby, ale naszym zdaniem najlepiej zagrać w 1 – 2 osoby, co jest zdecydowanie zalecane dla optymalnego doświadczenia. Trudność zagadek utrzymana jest na zróżnicowanym poziomie, co stanowi wyzwanie zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych graczy. Dołączony arkusz wskazówek pozwala na stopniowe odkrywanie podpowiedzi, co jest idealne dla tych, którzy chcą utrzymać balans między samodzielnym rozwiązywaniem zagadek a korzystaniem z wskazówek.

Przestrzenna scenografia, choć standardowa w tego typu grach, jest solidna i nie sprawia problemów podczas eksploracji. Narracja w stylu błyskotliwego bohatera dodaje uroku i świeżości grze, nadając jej unikalny charakter.

Podsumowując, "SideQuest: 7th Sea" to świetna propozycja dla miłośników gier typu escape room, oferująca nie tylko fascynujące wyzwania logiczne, ale także wprowadzająca gracza w intrygujący świat inspirowany grą fabularną. Pomimo kilku drobnych zastrzeżeń, gra dostarcza satysfakcjonujące doświadczenie i z pewnością warto się z nią zmierzyć.

Nazwa: SideQuest: 7th Sea
Wydawnictwo: Rebel
Rok wydania: 2023

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za wysłanie egzemplarza recenzenckiego

Share:

4 sty 2024

Bierz AT-ST i pędź na Endor - recenzja zestawu LEGO Star Wars AT-ST 75332

Powracamy do Was z zestawami LEGO przeznaczonymi dla mniejszych składaczy, to znaczy te z oznaczeniami 4+. Tym razem jest to zestaw LEGO Star Wars AT-ST 75332, czyli coś dla najmniejszych fanów Gwiezdnych Wojen. A całość dzięki współpracy reklamowej z TaniaKsiazka.pl

Zestaw LEGO Star Wars AT-ST 75332 składa się z 87 elementów, z których zbudujemy tytułowego AT-ST, drzewo dla Ewoków, Ścigacz oraz w któryrm dostaniemy 3 figurki: Scout Troopera, Wicketa, i pilota AT-ST. Choć elementów jest stosunkowo mało, to są one duże, więc zdecydowanie będzie co prezentować na półce.

Składanie idzie szybko i gładko, instrukcja jak zawsze przejrzysta, dziecko, nawet poniżej 4 roku życia, nie miało większego problemu z poskładaniem tego zestawu. Jeżeli chodzi o sam jego wygląd to zdania są podzielone. AT-ST jest oczywiście mniejszy, ale przez to wygląda nieproporcjonalnie i czasem wręcz zabawnie. Ścigacz jest dość słabo odwzorowany, w zestawach LEGO miewaliśmy już lepsze ścigacze, tutaj, moim zdaniem, zrobione trochę na siłę.

Przyjrzeć się należy jednak figurkom. Zacznijmy od pilota AT-ST. Po pierwsze ma bardzo klimatyczny hełm z nadrukowanymi okularami. Oczywiście mamy do wyboru dwie opcje wyrazu twarzy. Całość świetnie się prezentuje.

Drugim jest Ewok – Wicket. Plusem jest to, że dostaliśmy kolejnego Ewoka w zestawie LEGO, a często ich nie mamy. Samo wykonanie jest co prawda takie sobie, nas specjalnie nie urzekł, nie ma tej swojej pozornej niewinności.

Ostatni jest Scout Trooper, który naszym zdaniem prezentuje się bardzo dobrze. Nadruki na torsie i nóżkach są całkiem fajne i klimatyczne no i hełm robi całą robotę, gdyż jest to jeden z naszych ulubionych hełmów z całej serii LEGO Gwiezdnych Wojen.


Sam zestaw LEGO Star Wars AT-ST 75332 jest uniwersalny, wpasuje się w inne by tworzyć jedną całość. Świetnie sprawdzi się jako zestaw do zabaw i odwzorowywania zarówno Bitwy o Endor jak i innych bitew z udziałem AT-ST.

Dziękujemy księgarni TaniaKsiazka.pl za wysłanie egzemplarza recenzenckiego
 
 
 







Share:

Ścisła współpraca

My na Facebooku

Labels

Blog Archive